Politycy Prawa i Sprawiedliwości coraz częściej wypadają ze znakomitej formy, w której obserwowaliśmy ich w pierwszych latach "dobrej zmiany". Całkiem dobrym przykładem tego zjawiska była weekendowa wymiana uwag między PiS a PO na temat nowego taboru tramwajowego w Warszawie.
"Mamy to! Przetarg na zakup 213 nowych tramwajów rozstrzygnięty! Nowoczesne, dostępne, niskopodłogowe pojazdy dostarczy Hyundai Rotem Company. Kupujemy je przede wszystkim z myślą o nowych trasach (na Wilanów, Gocław, Białołękę), ale część będzie kursować po już istniejących" – poinformował na Twitterze prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
I od tego piątkowego wpisu wszystko się zaczęło. Bydgoski poseł Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Schreiber uznał chyba, że ma wyśmienitą ripostę, którą zepsuje dobry humor rywalom z Platformy Obywatelskiej. "Pan Prezydent Trzaskowski cieszy się z przetargu. Byłoby pięknie, gdyby dostawcą tramwajów okazała się polska firma – taka, jak np. PESA z mojej Bydgoszczy. A tak, no cóż..." – napisał Schreiber.
Na pierwszy rzut oka ten post wygląda nawet efektownie. Jest z nim jednak pewien problem, z powodu którego Łukasz Schreiber zaciągnął na obóz "dobrej zmiany" tylko dodatkowe kłopoty. Posłowi szybko zwróciła na to uwagę dziennikarka Dominika Długosz. "Przetarg. Może Pan poseł nie wie jak to działa, ale raczej nie należy ustawiać go pod konkretną firmę" – skomentowała wymownie.
Polityk PiS się tym jednak nie zraził, postu nie skasował i... pozwolił, by inicjatywę przejęli PO-owcy. Najmocniej szpilę Schreiberowi wbił przewodniczący warszawskiej Platformy. "Przykro się czyta wpis, w którym poseł rządzącej partii publicznie domaga się 'ustawienia przetargu'. Afera 'Srebrnej' nic ich nie nauczyła..." – ocenił Marcin Kierwiński.