Słowa Franciszka o Janie Pawle II wywołały spore kontrowersje. Głos w tej sprawie zabrał kardynał Stanisław Dziwisz, wieloletni współpracownik papieża Polaka, który wątpi w to, aby Karol Wojtyła ignorował sygnały o molestowaniu dzieci przez biskupów.
Kardynał Ratzinger miał być w posiadaniu dokumentów na temat zgromadzenia, w którym dochodziło do nadużyć ekonomicznych i seksualnych. Po tym doszło do spotkania Josepha Ratzingera i Karola Wojtyły w celu przekazania dowodów.
– Gdy wrócił, powiedział do swojego sekretarza: "daj to do archiwum, wygrała druga partia" – opowiadał dziennikarzom Franciszek podczas podróży z Abu Dhabi. Dodał przy tym, że gdy tylko Ratzinger został papieżem, to wznowił to śledztwo.
Kard. Stanisław Dziwisz skomentował "anegdotę" obecnego papieża. – Nie wiem, kogo i jaką sprawę miał na myśli papież Franciszek, opowiadając "anegdotę" dotyczącą jednego ze spotkań kard. Josepha Ratzingera z Janem Pawłem II [...] Nie wierzę, żeby Jan Paweł II beztrosko nie wierzył w przedstawiane dowody winy. To nie był jego styl – twierdzi kardynał w rozmowie z Edwardem Augustynem z "Tygodnika Powszechnego".
Dawny współpracownik polskiego papieża zabrał głos w sprawie "archiwum", do którego miały trafić dokumenty. – Najczęściej, i jeżeli zachodziła potrzeba, Jan Paweł II przed podjęciem decyzji kierował dokumenty do poszczególnych dykasterii watykańskich. W ten sposób zbierano rzetelnie pełną dokumentację. Taki był zwyczajny modus procedendi – sposób pracy i postępowania papieża – powiedział kardynał Dziwisz.