– Wierzę, że jeszcze się spotkamy. Inaczej nie pozostałoby nic innego jak samobój – szczerze przyznał w rozmowie z dziennikarką "Newsweeka" Kamil Sipowicz. Mąż zmarłej w lipcu zeszłego roku Kory w poruszającym wywiadzie opowiedział o żałobie po śmierci legendarnej wokalistki.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Kamil Sipowicz zdradził, że przeżywa "absolutną obecność Kory". Nie jest w stanie ubrać tego w słowa, ale uważa, że jego zmarła małżonka ma wpływ na jego życie. – Zdarza mi się, że siedzę w domu i nagle sam uruchamia się telewizor – przyznał. Zwierzył się też, że po śmierci Kory często myśli o samobójstwie.
– Każdego dnia. Dużo jeżdżę samochodem i słucham książek. Ostatnio "Lalki" Prusa i nagle poczułem się jak ten Wokulski. Racjonalny, wierzący w naukę, posyłający kurwę na kurs szwaczki, żeby zrobić coś dobrego, a jednocześnie cały czas myślący o samobójstwie. "Gdybym wiedział, że potem już nic nie ma, to bym się zabił" – mówi Wokulski. Też mam takie myśli, ale ponieważ mam też kontakt z Korą, to wiem, że nie mogę się zabić, bo sprzeniewierzyłbym się jej woli – przyznał Aleksandrze Pawlickiej Kamil Sipowicz.
Znajoma Sipowicza – psycholog – tłumaczy stan euforii po śmierci Kory jako fazę żałoby. On nazywa to "moją małolitrażową merkawą".
– Stany euforii okupuję potwornymi dołami. Na granicy samobójstwa, ale wiem, że ona tego nie chce. Gdy jeszcze żyła i wracaliśmy z ostatniej chemii, zadzwonił do mnie Tomek Stańko. W trakcie rozmowy stwierdził, że zdarza mu się myśleć o samobójstwie. Byliśmy z Korą w fatalnym stanie psychicznym, oboje wiedzieliśmy, że ta chemia niczego już nie zmieni, więc nie zastanawiając się długo, powiedziałem Tomkowi: "Rób, jak uważasz", a Kora na to: "Co ty mówisz! Żadnego samobójstwa!" – opowiadał Sipowicz.Stańko umarł dzień po Korze.
Sipowicz w rozmowie z Aleksandrą Pawlicką mówi także o tym, jak odchodziła Kora. – Przerzut na mózg to jest koszmar. Kora przeszła piekło, a ja z nią – podkreślił. I dodał: – Przyszedł moment, gdy zaczął się ból. Kora zaczęła strasznie krzyczeć. Nie mogłem dodzwonić się do hospicjum. Myślałem, że oszaleję – wyznaje mąż piosenkarki.
Cały wywiad pt. "Egzamin z miłości" można przeczytać w poniedziałkowym wydaniu "Newsweeka".