Według informacji "Rzeczpospolitej", Prawo i Sprawiedliwość porzuca plan wycofania się z przepisów chroniących prezydenta przed znieważeniem. Obietnica ta składana była wielokrotnie – i przed wyborami, i po. Teraz jednak władze po cichu rezygnują ze złożonej deklaracji zmian w kodeksie karnym.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Chodzi o art. 135 par. 2 kodeksu karnego – krytykowany wielokrotnie. Choćby wtedy, gdy ABW o świcie weszła do mieszkania twórcy strony AntyKomor, gdzie naśmiewano się z ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. PiS mówiło wówczas o politycznym więźniu za rządów Donalda Tuska.
Ale i za prezydentury Lecha Kaczyńskiego był podobny, głośny przypadek. Policja w całym kraju zaangażowana została w poszukiwania bezdomnego Huberta H. z Leszna, który po pijanemu, głośno, na Dworcu Centralnym w Warszawie, puścił ostrą wiązankę pod adresem obu braci Kaczyńskich, z których jeden był wówczas chroniony wspomnianym art. 135 kk.
KODEKS KARNY
Rozdział XVII Przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej
Art. 135. § 1. Kto dopuszcza się czynnej napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Prawo i Sprawiedliwość obiecało – koniec z tym. Dwa lata temu, gdy opolska prokuratura zajęła się sprawą napisu "Andrzej Du*a" w jednej ze szkolnych toalet, resort sprawiedliwości zadeklarował, że krytykowany paragraf zniknie z kodeksu.
– Jako pierwszy w historii rząd po 1989 roku jasno deklaruje (…) wolę likwidacji tych kontrowersyjnych przepisów, mówiących o znieważeniu prezydenta RP – przypomina słowa Zbigniewa Ziobry sprzed blisko trzech lat "Rzeczpospolita".
Dziennik zapytał w ministerstwie, co dalej z tą obietnicą. "Wymieniony temat pozostaje w sferze licznych analiz" – odpowiedziało prasowe. Nieoficjalnie zaś informator gazety przyznał, że "nie ma klimatu dla takich zmian".
Rozczarowana obrotem sprawy jest posłanka Nowoczesnej Monika Rosa, która już wcześniej złożyła w Sejmie projekt o usunięciu kontrowersyjnego paragrafu. Prace nad jej projektem już trwały, ale dokument po deklaracji resortu sprawiedliwości trafił do kosza. – Najważniejsze jest to, że stosowanie obecnego przepisu zamiast chronić głowę państwa, często ją ośmiesza – uważa parlamentarzystka.