Jest ukrzyżowany Jezus, sygnet z pięciozłotówką na palcu duchownego, który całują inni księża, molestowanie dziecka i pijaństwo. Tak w skrócie można opisać najnowszy teledysk zespołu Hunter. Dlaczego muzycy prowokują i czy rzeczywiście można to nazwać prowokacją? Pytamy wokalistę zespołu, Pawła "Draka" Grzegorczyka.
Grają od 1985 roku i zawsze byli zaangażowani. Nie chcą pisać tekstów i śpiewać, jak sami mówią, "o pierdołach". Wolą rozprawić się z tym, co niewygodne, ale istotne. Dlatego też najnowszy teledysk zespołu Hunter może wywoływać poruszanie, jak zresztą też się stało. Utwór "Arachne" nie mówi o 7 grzechach głównych Kościoła. Nie musi. Wystarczy, że to głos w dyskusji o pedofilii, a sprawa staje się kontrowersyjna.
Dlaczego taki utwór i taki teledysk? Niektórzy zarzucają wam, że stworzyliście go, ponieważ ten temat jest dziś bardzo nośny.
W tej chwili wylał się hejt na nas za to, że kopiujemy Behemotha, że na fali popularności "Kleru" próbujemy zbić kasę. Powiem ci tak, 10 lat temu nagraliśmy płytę, która jest zatytułowana HellWood i na niej znalazł się utwór "Armia Boga". Tam w dużo bardziej dosadny sposób i w dużo ostrzejszych słowach po raz pierwszy poruszyliśmy temat pedofilii w Kościele.
Utwór "Arachne" jest bardziej wielowątkowy. Ale to właśnie temat pedofilii był głównym powodem jego napisania. Nie dalej jak 3 lata temu, zrobiliśmy też teledysk do utworu "Niewesołowski" z płyty "NieWolnOść", gdzie też o tym mówiliśmy, tyle, że w bardziej szyderczy sposób. Robimy to od dawna. A zarzucanie nam, że jesteśmy powielaczami czy koniunkturalistami jest zwyczajną nieznajomością tematu.
Czyli wasza twórczość to zaangażowanie w takie ważne, ale trudne kwestie?
Tak, te utwory na trzy różne sposoby opisują ten problem i nawet jeśli są szydercze, to nadal z dużą nutą goryczy. To jest zło, absolutne zło, które należy piętnować i trzeba o tym mówić. Po raz pierwszy, zabraliśmy głos dekadę temu. I nie zamierzamy na tym poprzestać. Poza tym, cóż w tym złego, że się porusza temat, który jest teraz głośny? Tak jakby meritum było już nieważne.
To otwarcie puszki pandory, która była skrzętnie ukrywana. O tym się nie mówiło, a jeśli nawet to bardzo cicho i wszyscy przymykali oczy. Najgorsze jest to, że wzrok odwracali ci, którzy naprawdę mogli coś z tym zrobić. To właśnie boli najbardziej.
Pedofilia wśród duchownych, pijaństwo, pieniądze, a nie człowiek na pierwszy miejscu... Spotkaliście się z czymś takim?
Oczywiście, to niestety istnieje tak długo, jak istnieje sam człowiek. Dlatego właśnie trzeba o tym mówić, trzeba to eliminować. Trzeba stawić temu czoła, a nie siedzieć w kącie i zasłaniać oczy, usta i uszy.
To jest właśnie wasza walka?
Staramy się to robić za pomocą dźwięków i słów. Ci, którzy nas znają wiedzą, że zawsze poruszaliśmy tematy bolesne, trudne i na ogół takie, których inni unikali. Nie baliśmy się tego, bo uważam, że tak należy robić.
Wy też macie dzieci…
Tak, każdy rodzic to na pewno zrozumie. Nikt nie chce, żeby jego dziecko zostało skrzywdzone i dałby się pewnie sam wcześniej pokroić, niż dopuścić do takiej tragedii. Dla normalnego, myślącego człowieka jest to rzecz oczywista.
Pojawiły się też głosy, że obrażamy uczucia religijne… To ja zapytam, w którym konkretnie momencie obrażamy? Że pojawił się wizerunek Jezusa? Owszem. Pojawił, ale w jakim kontekście? Gdzie tu jest obraza, gdzie tu jest jakiś przytyk? Nie rozumiem. Wierzę, że gramy dla ludzi inteligentnych, potrafiących to bezbłędnie odczytać, nawet gdy jest czasem ukryte między wierszami. A tym razem nie jest.
Boli mnie to, że tak powierzchownie się na to patrzy i próbuje doszukać w tym jakichś niskich pobudek. Tak jak powiedziałem, ktoś, kto nas zna, doskonale wie, dlaczego to robimy i od kiedy, a jeśli nie zna to niech najpierw pozna, a potem podniesie kamień.
Czyli to nie jest tak, że uważacie wiarę i Kościół za samo zło?
Absolutnie nie. To jest właśnie coś, co mi się podobało w filmie Smarzowskiego, czyli to, co krytykanci, a nawet krytycy konsekwentnie ignorowali albo po prostu tego nie widzieli. Ten film ma wielowątkowe przesłanie. Na pewno nie jest nim krytyka wiary samej w sobie, tylko zła i konkretnych ludzkich zachowań. To jest film dla ludzi myślących.
Oczywiście są wśród tych potworów ludzie wyrachowani, cyniczni i do cna źli. Jednak są i tacy, którzy nie dają sobie ze swoją złą naturą rady. Oczywiście to ich nie usprawiedliwia, bo zło pozostaje złem, ale nie wszystkie takie sytuacje są zero-jedynkowe.
My także staraliśmy się, zarówno w tekście jak i teledysku, poruszyć również i ten wątek. Nie tylko to, że ksiądz to pijak i pedofil, ale chcieliśmy także zadać w podtekście pytanie – z jakiego powodu pije? Może właśnie dlatego, że nie radzi sobie ze swoją naturą? Może jest chory a może dlatego, że nie może prowadzić normalnego życia, mieć rodziny?
Czyli wszyscy księża też nie są źli?
Są prawdziwi księża, duchowni z powołania. Poznałem kilku osobiście i bardzo sobie chwalę te znajomości. Wielu szanuję, nie znając ich wprawdzie ale czytując. Wszystko zależy od człowieka. To ludzie budują kościół, a nie kościół ludzi.
Wielu z nich wstępując w stan kapłański na pewno wierzy w swoją misję, trafiają jednak w pewnym momencie na mur instytucji albo na mur swojej własnej natury. Wtedy pojawia się pytanie – co z tym zrobią?
A tak przy okazji... To, że mają potajemne rodziny, że są w związkach homoseksualnych mnie w ogóle nie rusza, choć to oczywiście również temat niewygodny i drażliwy. Ogólnie uważam celibat za jeden z największych problemów kościoła, bo doprowadza do patologii i sytuacji skrajnych.
"Arachne" to jednak nie tylko obraz pedofilii w Kościele.
Wiesz jak jest. Nie tylko polityka, ale i sfera kościelna, w mniejszym lub większym stopniu kręci się wokół pieniędzy i to bardzo dużych pieniędzy, a nie taka powinna być rola duszpasterzy. W związku z tym jest także kilka akcentów zwracających uwagę także i na ten problem. Choć to akurat w wypadku naszego klipu jest drugorzędną sprawą. Przede wszystkim opowiada o wykorzystywaniu dzieci.
Uważam, że każdy rozsądny człowiek powinien popierać takie rzeczy, jakie między innymi i my robimy. To, co piętnujemy jest złem i patologią, więc wszyscy powinniśmy z tym walczyć. Nie liczę na wielką pomoc, ale w głębi duszy mam nadzieję, że to co przekazujemy w jakiś sposób poruszy sumienia zarówno tych, którzy to robią, jak i tych, którzy to tolerują, kryją lub zwyczajnie odsuwają temat od siebie.
Cała najnowsza płyta będzie w podobnym klimacie?
Ta płyta jest, nomen omen, podzielona. Część utworów jest bardzo poważnych, a część wprost przeciwnie. Tym razem z całej siły próbowałem odejść w tekstach od najbardziej dołujących mnie tematów, a zwłaszcza od polityki, ale nie zawsze mi się to udawało, ponieważ całe nasze życie jest od niej uzależnione niestety, ale naprawdę się starałem.
Dużo jest tu inspiracji książkami, filmami, a nawet komiksami. Utwór "Szata Na Bal" jest na przykład parafrazą jednej z ulubionych moich książek, czyli "Mistrza i Małgorzaty" Bułhakowa. Inny "Figlarz Bugi" odnosi się do komiksu Janusza Christy "Kajko i Kokosz w krainie Borostworów".
Oczywiście, każdy z nich ma swoje drugie i trzecie dno, którego odkrycie pozostawiam jednak słuchaczom. To zresztą dotyczy wszystkich utworów. Nasza płyta jest więc hybrydą. Oprócz takich ciężkich tematów jak w "Arachne", znajdziemy na niej tym razem także sporo humoru i dystansu do siebie i innych.
Wrócę jednak do Waszego zaangażowania. Sam przed chwilą wspomniałeś, że nawet to, co dzieje się w polityce ma odzwierciedlenie w tym, co robicie. Dlaczego właśnie tak?
Piszemy i śpiewamy o rzeczach, które w nas tkwią, ponieważ to, co się dzieje wokół nie jest bez wpływu na nas. Choćbyśmy nie wiem jak bardzo chcieli i próbowali od tego uciec. Dlatego uważamy, że skoro już mamy możliwość dotarcia do kogoś, kto nas słucha i kogo interesuje nasze zdanie, to właśnie tak powinniśmy robić. Można to nazwać pewną misją. Być może ogólnie jest to Mission Impossible, ale warto nawet dla jednej czy kilku osób, do których to trafia.
Chcę zapytać o teledysk. Czy te sceny, zwłaszcza z dzieckiem, trudno było nagrać?
To był bardzo ciężki okres nagraniowy, ale bardziej ze względów technicznych i logistycznych. Dzieciaki poradziły sobie doskonale. Spieszę także wyjaśnić, że wszyscy występujący to amatorzy. Większość, łącznie z głównym antybohaterem, po raz pierwszy stanęła przed kamerą. Emocji było co niemiara.
Mogę powiedzieć tyle, że łza na policzku była prawdziwa, to nie był żaden trik. Naprawdę nie było trudno się wczuć. Tak po prostu właśnie myślę i czuję. Nie potrafię pisać o rzeczach, które są mi obojętne. Nie miałoby to dla mnie sensu. Zresztą nawet chyba nie potrafiłbym.
Oczywiście nie można takim mrokiem żyć cały czas, bo to by się skończyło natychmiastową depresją. Musimy więc starać się choć czasem od tego odciąć, ale to zwykle nie trwa długo, bo zaraz znowu coś się takiego wydarzy, co nie pozwoli trwać w takim błogostanie. Gdzieś coś lub ktoś wybuchnie, ktoś kogoś dźgnie nożem i to wraca. Tragedia ludzka, rodzinna, to przekleństwo także dla tych, którzy się tym przejmują, nawet jeśli ich to w bezpośredni sposób nie dotyka.
Myślisz, że przez takie głosy jak wasz, jak film Smarzowskiego, coś się zmieni?
Wiem, do czego zmierzasz, i mam taką nadzieję. Od wielu lat powtarzam, że to, co się dzieje w Kościele, to strzał we własną stopę i dlatego właśnie wierni odchodzą. Celowo użyłem słowa „wierni”, bo jest tym mocniejsze, im bardziej staje się samo w sobie swoim zaprzeczeniem.
Kościół powinien się otworzyć, zmienić całkowicie, wręcz rewolucyjnie i zacząć w końcu podążać według nauk Chrystusa. Naprawdę nie potrafię zrozumieć dlaczego tego nie robi. Dziś przecież już nie jest tak prosto ludzi diabłem nastraszyć. A świątynie są coraz bardziej puste..
Chociaż kiedy czasami słucham niektórych audycji, jestem ciężko przerażony... Polska jest tak bardzo podzielona… Są ludzie mądrzy, światli i inteligentni, ale jest też takie zacofanie i ciemnogród, że po prostu ręce opadają.
A rolą artysty jest mówić?
Mówić, krzyczeć, drzeć się, kląć. Jeżeli oczywiście robi to w dobrej wierze, nie krzywdząc innych. Tak trzeba. Nie cofamy się przecież do ciemnowiecza, tylko idziemy do przodu. Wiara również powinna ewoluować.
Dlatego trzeba atakować, a nie głaskać?
Tak. Jest to atak, ale na konkretne osoby i na zło, którego mamy dość. Naprawdę nie chcę wszystkich w ślepej furii krytykować tylko dlatego, że sam wierzę w coś zupełnie innego. Szczerze szanuję ludzi, którzy naprawdę wierzą, bo uważam, że bez wiary, naszymu życiu po prostu brakuje sensu.
Oczywiście, skoro z gruntu ta wiara jest czymś dobrym, to postępujmy zgodnie z nią. Z jej zasadami. Nie przymykajmy oczu na zło, czyli na coś, co ona tak bardzo piętnuje, nie zamiatajmy pod dywan, nie tłumaczmy się, że tak zostaliśmy wychowani.
Oczywiście są ludzie, którzy postępują zgodnie z tymi zasadami, ale niestety nie ma ich za wielu. Z tego co widzę są wręcz w przeważającej mniejszości. Wierząc w to, że Jezus żył, nauczał, a także w to, że gdzieś nadal istnieje, jak choćby po prostu w sercach ludzi – naprawdę nietrudno się domyślić, co mógłby sądzić na ten temat.