Ks. Rafał Sawicz to dosyć tajemnicza postać.
Ks. Rafał Sawicz to dosyć tajemnicza postać. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta
Reklama.
W zeznaniach Geralda Birgfellnera, które dotyczą koperty z sumą 50 tysięcy złotych, pojawia się postać księdza Rafała Sawicza, do którego rzeczone pieniądze miały trafić. Tajemniczy i do tej pory raczej szerzej nieznany duchowny okazuje się być jednak dosyć ciekawą postacią.
Ks. Sawicz jest jednym z członków rady fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego. Bez jego podpisu fundacja nie mogła wydać zgody na wzięcie kredytu i rozpoczęcie budowy biurowca przy ulicy Srebrnej w Warszawie. Skąd jednak w radzie fundacji wziął się gdański ksiądz?
Okazuje się, że duchowny w radzie fundacji zastąpił zmarłego w maju 2016 roku abpa Tadeusza Gocłowskiego. Był on wykonawcą jego woli zapisanej w testamencie, przejął także posiadane przez niego dokumenty. Co ciekawe, jest on skonfliktowany z gdańską kurią, abp Sławojem Leszkiem Głódziem oraz innymi duchownymi.
Jak mówią "Gazecie Wyborczej" gdańscy duchowni, ks. Rafał Sawicz był podejrzewany o "majstrowanie przy sprawach majątkowych", co jednak nie zostało oficjalnie potwierdzone.
Ponadto nikt nie wie, gdzie obecnie znajduje się ksiądz Sawicz i czym się tak naprawdę zajmuje. Niektórzy twierdzą nawet, że "nie jest już duchownym katolickim". Sawicz formalnie nie odszedł ze stanu kapłańskiego, jest tzw. duchownym zaginionym.
Co ciekawe, odejście Sawicza zostało uznane za skandal. Został on też wygumkowany ze strony internetowej diecezji. Brak także wzmianek o jego przeniesieniach między parafiami – w 2016 r. został skierowany do parafii św. Urszuli Ledóchowskiej na gdańskim Chełmie, ale na stronach tej parafii jego nazwisko nie figuruje.
– Ta nominacja jest bardzo zastanawiająca. W tym czasie Sawicz był już księdzem ukrywającym się przed Głódziem albo uważał się za osobę świecką. Nie jest jasne, co zrobił z dokumentami Gocłowskiego – tak o nominacji księdza do fundacji mówi jeden z duchownych.
– Podam jeszcze inny wątek: Lech Kaczyński lubił i szanował arcybiskupa Gocłowskiego, natomiast Jarosław go nie znosił. W tym kontekście obecność Sawicza w Instytucie też jest dla mnie zastanawiająca – dodał.
źródło: wyborcza.pl