
Reklama.
Dane dotyczą roku 2014, gdy Prawo i Sprawiedliwość było w opozycji, a na czele spółki Srebrna stał Kazimierz Kujda – ten, o którego przeszłości agenturalnej podobno dotąd nie wiedział prezes Jarosław Kaczyński (obecnie prezesem Srebrnej jest jego żona, Małgorzata Kujda).
Z pisma wynika, że roczne wynagrodzenie dwuosobowego zarządu spółki to niemal 300 tys. zł. Niemało też poszło na wynagrodzenia członków rady nadzorczej, zbierającej się zaledwie raz na miesiąc – prawie 170 tys. zł.
Do tego dochodzą informacje o ponad 3 mln zł zainwestowanych w różne spółki, które finansują media - jak to zwykła mówić prawica - "niezależne". Np. występująca w dokumencie spółka Geranium (kierowana przez kierowcę prezesa PiS Jacka Cieślikowskiego) przejęła udziały w firmie wydającej "Gazetę Polską Codziennie".
"Ależ oni nie poszli do polityki dla pieniędzy" – komentuje z ironią Krzysztof Brejza.
W rozmowie z Jarosławem Karpińskim w naTemat poseł PO opisywał, co udało mu się ustalić ws. Srebrnej. Wyszło m.in., że ze Srebrną powiązany był biznesmen Marek Falenta, który został skazany za zorganizowanie szajki kelnerów nagrywających najważniejsze osoby w państwie za rządów PO-PSL.
– Widać, że ludzie, którzy byli pełnomocnikami Srebrnej, a tam faktycznie przewinęła się masa prawników, zostali umocowani w najważniejszych instytucjach państwowych. Zastanawiam się, po co w Srebrnej tylu mecenasów? Co oni robili w spółce wynajmującej biura? Oprowadzali najemców, żarówki wkręcali? – mówił Krzysztof Brejza w rozmowie z naTemat.