"Nie ustąpię. Nie cofnę się o krok. Prawa do krótkich spodni, sandałów, życia bez krawata będę bronił jak niepodległości" - pisze w najnowszej "Polityce" Jacek Żakowski. Dziennikarz apeluje o wyzwolenie spod dress codu.
Jacek Żakowski tym razem występuje w nietypowej dla siebie roli. A wszystko dlatego, że pewnego dnia zaatakował go "brutalnie i niesłusznie" popularny portal internetowy. Za co? Za krótkie spodnie.
"Zdaniem autorki, która mnie zaatakowała, my, czyli samce rodzaju ludzkiego, mamy brzydkie łydki pokryte ohydnymi włosami" - pisze Żakowski, dziwiąc się temu, że komukolwiek przeszkadzają krótkie spodenki u mężczyzny.
Zdaniem dziennikarza, to tylko potwierdza fakt, że żyjemy w czasach dyktatury urody i piękności, czyli "beautyzmu". "Beautyzm wydaje mi się tak samo idiotyczną, niesprawiedliwą, szkodliwą i dysfunkcjonalną społecznie formą dyskryminacji, jak seksizm, ageizm, rasizm" - zwraca uwagę Żakowski.
Wymienia także zawody, których przedstawiciele muszą być ubrani elegancko, stosownie do pełnionej przez siebie funkcji. Ale elegancki ubiór jest jednak, według niego, zbędnym wymogiem.
Żakowski pisze, że marzy o takim świecie, w którym ludzie się dobrze czują, ale niekoniecznie dobrze wyglądają. "Nie mam łydek ani piersi jak Natalia Siwiec. Nawet depilacja dużo mi nie pomoże. (...) Ale czy to wystarczający powód, żeby latem, wychodząc prywatnie do sklepu, smażył się jak bogobojna Iranka pod czujnym okiem ajatollahów miejskiego dreskodu?" - pyta dziennikarz.
Cały tekst Żakowskiego w najnowszej "Polityce"
Reklama.
Jacek Żakowski
dziennikarz "Polityki"
Na zachodnich uniwersytetach to się skończyło dokładnie 45 lat temu. Studentów i profesorów zastąpili studenci i profesorowie w swetrach i bluzach od dresu.