W wyniku narastającego konfliktu z Izraelem odwołano szczyt V4 w Jerozolimie. Jednak premier Mateusz Morawiecki zdaje się nie dostrzegać problemu i tłumaczy, dlaczego Polska zbojkotowała szczyt. – Dbanie o dobre imię Polski uważam za jeden z fundamentalnych naszych obowiązków – argumentował polski premier w wywiadzie z "Rzeczpospolitą".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Jestem zbudowany rozmowami, które toczyłem z naszymi partnerami z Grupy Wyszehradzkiej. Wykazali pełne zrozumienie sytuacji i naszego punktu widzenia – wyjaśnił szef rządu rzekomą solidarność, jaką mieli wykazać przywódcy pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej. Tymczasem jak widać na zdjęciach z Jerozolimy, premierzy Węgier i Słowacji byli w Jerozolimie i prowadzili rozmowy z innymi obecnymi tam politykami.
Szef rządu dodał, że Polska jest coraz silniejszym krajem. – Konferencja bliskowschodnia jest sygnałem, że boksujemy – stosując porównanie sportowe – w wyższej wadze. Oczywiście tam też można zostać uderzonym. Ale nie ma nic za darmo, bez ryzyka – tłumaczył Morawiecki.
– Są natomiast ewidentne korzyści, bo nie tylko przyczyniamy się do zmniejszenia napięć na Bliskim Wschodzie w kontekście wyzwań związanych z migracjami, ale również poprzez wzmacnianie relacji z Amerykanami doprowadzamy do zwiększenia wojskowej obecności NATO i USA na terytorium naszego kraju – analizował premier ostatnie napięcia na linii Polska-Izrael.
Jednak pozytywnego nastawienia Morawieckiego najwyraźniej nie podziela prezes PiS Jarosław Kaczyński. Jak podał prawicowy tygodnik "Do Rzeczy", Kaczyński zorganizował w poniedziałek pilne spotkanie ze swoimi najbliższymi współpracownikami ws. nowego konfliktu z Izraelem.
Według doniesień "Do Rzeczy" premiera miało na nim zabraknąć nieprzypadkowo. Prezes ma być niezadowolony ze sposobu, w jaki Morawiecki reaguje na napięcia z Izraelem. – Porusza się jak słoń w składzie porcelany – ocenił premiera rozmówca "Do Rzeczy" z kręgu Jarosława Kaczyńskiego.