"Prawa do krótkich spodenek i sandałów będę bronił jak niepodległości!" – zadeklarował na łamach "Polityki" Jacek Żakowski. Czy mężczyźni noszący krótkie spodnie łamią ogólnospołeczne zasady dress codu? A może męskie owłosione łydki są po prostu nieestetyczne i publiczne ich prezentowanie jest wyrazem braku kultury?
Jacek Żakowski oburzył się, bo pewna dziennikarka zwróciła mu uwagę, że pokazuje publicznie swoje łydki, choć robić tego nie powinien. A dziennikarz nie chce się zgodzić na to, że kobietom wolno pokazywać więcej. Dlaczego nie razi nas widok roznegliżowanej Natalii Siwiec, a widok fragmentu torsu Wojciecha Olejniczaka wywołuje śmiech i złośliwe komentarze? – pyta Żakowski domagając się prawa do paradowania w krótkich spodenkach.
Pod naszym artykułem o tekście Żakowskiego zdania na temat krótkich spodenek noszonych przez mężczyzn były podzielone. Dominował jednak pogląd, że co innego spodenki w pracy, a co innego na plaży.
"Na wczasach, w miejscach rekreacyjnych - proszę bardzo. W urzędzie, nawet w markecie, w Sądzie (ostatnio miałem taki przypadek), na ulicy w centrum miasta, w Kościele, w restauracji - NIE, NIE i NIE! Moim zdaniem to kwestia kultury osobistej, a nie żadnego "dreskodu". Jeżeli zaś ktoś jej nie ma, to trzeba go pouczyć" - napisał Jacek.
Problem z łydkami w pracy nie jest jednak tak oczywisty. Są bowiem takie zawody, których przedstawicieli trudno wyobrazić sobie w krótkich spodniach. Zdaniem Piotra Kłyka, trenera Szkoły Dobrych Manier, to nie jest dowód na korporacyjny terror, ale raczej prosta zależność wynikająca z tego, że... łydki nie wzbudzają zaufania.
– Wyobraźmy sobie, że idziemy do banku i oddajemy oszczędności swojego życia człowiekowi w krótkich spodenkach, tatuażach i sandałach. Strój w pracy wyraża odpowiedzialność, buduje wizerunek instytucji i zaufanie - zwraca uwagę Kłyk. I dodaje, że taki jest właśnie sens wprowadzania ścisłego dress code'u w niektórych profesjach.
Z dziennikarzami sprawa wygląda inaczej, przynajmniej według Piotra Kędzierskiego, dziennikarza telewizyjnego i radiowego, gospodarza audycji w Radiu Roxy. – Właśnie siedzę w pracy w krótkich spodenkach. Owszem, są takie sytuacje, w których trzeba założyć długie spodnie, ale generalnie powinniśmy podchodzić do tego bardzo liberalnie – mówi naTemat Kędzierski. Agnieszka Rucińska, dziennikarka Polskiego Radia, napisała jednak na Twitterze, że dziwnie by się czuła, rozmawiając z posłem w "krótkich gaciach".
A co z męskimi łydkami na ulicach czy w restauracjach? Czy tutaj także obowiązuje dress code? Piotr Kłyk twierdzi, że to raczej kwestia kultury osobistej. – Facet nie powinien prezentować swoich owłosionych łydek i ja osobiście uważam, że nie ma w tym nic estetycznego. To jest taka norma społeczna, tak jak czynności fizjologicznych też nie załatwiamy publicznie. Pan Żakowski może bronić męskich łydek jak niepodległości, ale kultura osobista zawsze będzie obowiązywała – zaznacza.
Piotr Kędzierski deklaruje z kolei, że razem z Żakowskim jest gotowy wyruszyć na wojnę w obronie prawa do krótkich spodenek. – Jak widzę kobiety karmiące piersią, nie zwracam im uwagi. Nie powinno się więc zwracać uwagi także na łydki – stwierdza.
Konrad Piasecki (RMF FM): "Ważny text Żakowskiego :). I - jak rzadko - się z nim zgadzam. Niech żyją krótkie spodnie!
Remigiusz
Dress code jest taką samą bzdurą jak faszyzm, czekam na moment kompletnego zbydlęcenia myśli doprowadzającego do obowiązkowej depilacji u mężczyzn oraz sikania na siedząco :)