Gdańska kuria twierdzi, że nie wie, gdzie jest ksiądz Rafał Sawicz. Ten sam, który miał przyjąć 50 tys. zł w gotówce od austriackiego biznesmena z taśm Kaczyńskiego. Stwierdzono, że jest "duchownym zaginionym". Ale czy taki status napewno istnieje?
O księdzu Rafale Sawiczu zrobiło się głośno po publikacji "Gazety Wyborczej" dotyczącej afery ze Srebrną. Więcej na jej temat pisaliśmy TUTAJ. Podczas jednego z przesłuchań biznesmen Gerald Birgfellner (jedna z głównych postaci afery Srebrnej – red.) zeznał w prokuraturze, że "Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł dla księdza z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna".
Chodziło właśnie o księdza Sawicza. Gazeta próbowała do niego dotrzeć, ale okazało się, że ani Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, w radzie którego zasiada, ani gdańska kuria, której powinien podlegać, nie wiedzą gdzie jest.
– Od dwóch i pół roku nie wiemy, gdzie przebywa ks. Rafał Sawicz. Nie ma z nim żadnego kontaktu – powiedział Wirtualnej Polsce ks. Rafał Starkowicz, rzecznik gdańskiej kurii.
– W lipcu 2016 r. ks. Rafał Sawicz został dekretem biskupa skierowany do parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku-Chełmie, gdzie miał być wikariuszem. Przyjął tę decyzję, ale nie stawił się w wyznaczonej parafii. Tyle wiemy. Nie znamy jego adresu, ani miejsca przebywania. Na pewno nie jest na żadnej parafii. Nie pracuje w diecezji gdańskiej – dodał.
W poszukiwaniu definicji "duchownego zaginionego" przejrzeliśmy przepisy Kodeksu prawa kanonicznego. Taki termin tam nie istnieje. Są przepisy, które mówią kiedy ksiądz może przestać być księdzem, ale żaden z nich nie odnosi się do przypadku Sawicza.
Kan. 290 Święcenia raz ważnie przyjęte nigdy nie tracą ważności. Jednakże duchowny traci stan duchowny:
1. przez wyrok sądowy lub dekret administracyjny, stwierdzający nieważność święceń;
2. przez karę wydalenia nałożoną zgodnie z przepisami prawa;
3. przez reskrypt Stolicy Apostolskiej, którego to reskryptu Stolica
– Księdzem jest się dożywotnio i nawet ci, którzy zrezygnowali z posługi, pomimo że nie pełnią już obowiązków, to nadal nimi są, bo przyjęli święcenia – mówi naTemat ksiądz Joachim Kobienia, rzecznik prasowy opolskiej kurii.
To właśnie w kurii opolskiej znaleźliśmy inny przypadek "zaginionego duchownego". Ale w tym przypadku sytuacja wygląda całkowicie inaczej. Chodzi o ks. Krzysztofa Grzywocza z Opola. W 2017 roku zaginął w szwajcarskich Alpach. Pojechał tam pełnić posługę, na zastępstwo za innego księdza. Jego hobby była wspinaczka wysokogórska. Podczas zdobywania jednego ze szczytów ślad po nim zaginął.
– W tym przypadku stwierdzenie "zaginiony ksiądz" nawiązuje do prawa świeckiego, które określa kim jest osoba zaginiona i po jakim czasie przestaje nią być. W prawie kanonicznym nie ma takiego określenia – stwierdza rzecznik kurii.
Przy sprawie księdza Grzywocza mamy do czynienia z faktycznym zaginięciem i ludzką tragedią. Z kolei Sawicz po prostu się ukrył, a przywołując tylko ustalenia innych mediów, wychodzi na to, że zrobił to bardzo nieudolnie. Odnalazł się przecież w gdańskim magistracie oraz w radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego.
– Nie porównywałbym tych obu spraw, bo są one całkowicie odmienne. Nazywanie tego księdza (Sawicza – red.) mianem "zaginionego" jest po prostu nie na miejscu – dodaje nasz rozmówca i odsyła nas do kurii w Gdańsku.
Mówi biskupowi
Dowiadujemy się od niego natomiast jak wyglądają kulisy rezygnacji księdza z posługi kapłańskiej. Na ogół to duchowny zgłasza się do swojego zwierzchnika, czyli biskupa, któremu osobiście lub listownie przekazuje swoją wolę i przedstawia powody rezygnacji. W przypadku księdza Sawicza można więc mówić o sytuacji ekstremalnej i nadzwyczajnej.
– Nawet jeśli tak by się stało, że ksiądz nie chce już pełnić posługi i nie zostawia żadnej informacji, znika bez śladu, to biskup próbowałby się z nim skontaktować, np. za pośrednictwem rodziny lub znajomych tego księdza. Nie wiem jak było w tym przypadku, tu należy kontaktować się z kurią w Gdańsku, ale myślę, że tak to by wyglądało u nas – mówi nam ksiądz Kobienia.
Wiemy już z wcześniejszych relacji kurii, że duchowni nie mieli z nim żadnego kontaktu od chwili zniknięcia. Ksiądz Rafał Sawicz nie figuruje także w policyjnym spisie osób zaginionych.