To miał być po prostu kolejny mecz dla doświadczonego komentatora NHL Pierre'a McGuire'a. Zapamięta go jednak do końca życia, bo to życie mógł właśnie stracić lub trafić na OIOM. Krążek hokejowy minął jego głowę o kilka centymetrów. Nawet oglądając to nagranie - instynktownie odchylamy się na bok.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Komentator w ramach swojej audycji NBC Sports "Inside the Glass" relacjonuje mecze w boksie między ławkami obu drużyn. Jest w tym jeden szkopuł - nie ma w tym miejscu szyby osłaniającej przed niespodziewanymi "atakami" od strony tafli.
Takie sytuacje się praktycznie nie zdarzają, ale akurat w trakcie spotkania Tampa Bay Lightning z Columbus Blue Jackets krążek hokejowy wystrzelił jak z procy i przeleciał obiok głowy 57-latka. Komentator dopiero po ułamku sekundy się uchylił. Gdyby był pochylony do przodu, oberwałby w skroń.
"Moi przyjaciele... prawie straciliśmy Pierre'a McGuire'a" – tak skomentował wideo dziennikarz ABC7. I trudno się z nim nie zgodzić.