Mateusz Morawiecki zaczął swoje wystąpienie na konwencji PiS od żartu o dinozaurach i był to ledwie początek jego prześmiewczych haseł pod adresem Koalicji Europejskiej. – My bardzo szanujemy opozycję, czasami nawet spełniamy ich obietnice – nabijał się premier.
– W Polsce są dwie partie. Partia, która chce zmiany władzy i partia, która chce zmiany Polski. Chce zmienić Polskę na lepsze. Oni mówią "Koalicja Europejska", szkoda, że nie polska. Tu na tej sali siedzi właśnie koalicja polska – krytykował opozycję Mateusz Morawiecki.
Szef rządu wykorzystał swoje przemówienie przede wszystkim na kierowanie uszczypliwości w stronę opozycji. – Niektórzy próbują tę europejskość zmonopolizować, przywłaszczyć ją, ale my wiemy, że tak naprawdę europejskość i Europa to w cale nie znaczy zamykanych posterunków policji, zamykanych kościołów – przekonywał.
Morawiecki mocno podkreślał kwestię wiarygodności, przedstawiając PiS jako partię, która udowodniła, że potrafi wywiązywać się z realizacji złożonych obietnic. Chwalił politykę fiskalną rządu i mówił o obniżaniu podatków i większej ściągalności z tytułu podatku VAT.
– Chcemy się wsłuchać w rytm bijącego serca każdego Polaka i Polki, serca, które pragnie, aby Polska była jeszcze piękniejsza, była Polską dla wszystkich, Polską równości i wolności – mówił szef rządu.
"Dinozaury w naftalinie"
Na sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości politykom partii rządzącej towarzyszyły dinozaury. To nawiązanie do głośnej wpadki Ewy Kopacz, z której w swoim wejściu zakpił premier Mateusz Morawiecki.
– Zaczęliśmy spotkanie z pewnym opóźnieniem, jeśli nikt się nigdy nie spóźnił, niech pierwszy rzuci kamieniem w dinozaura w naftalinie – żartował premier.