Kiełki i tofu nie trafiają w gusta Krystyny Pawłowicz.
Kiełki i tofu nie trafiają w gusta Krystyny Pawłowicz. Fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

Nad dołączeniem PSL do Koalicji Europejskiej nie mogła przejść obojętnie Krystyna Pawłowicz. Tym razem w ruch poszły... kiełki, korzonki, tofu i kotlety sojowe. A wszystko to w imię rzekomego dobra polskich rolników i producentów mięsa.

REKLAMA
Tym razem twitterowa aktywność posłanki Prawa i Sprawiedliwości jest skierowana do rolników, którym mogłoby przyjść do głowy zagłosowanie w wyborach na kandydatów i kandydatki Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Posłanka Pawłowicz stwierdziła, że PSL zdradziło rolników i "przeszło na stronę nowych sojuszników dla stołków". Potem przeszła do wątków kulinarnych.
"Promują jedzenie korzonków, kiełków, serków tofu, kotletów sojowych i podobnych smacznych wynalazków" – napisała. Dodała, że "tylko PiS popiera produkcję tradycyjnej polskiej żywności", a którą uznaje tylko mięso i wędliny.
Po dyskusji Pawłowicz z internautami można też wywnioskować, że polscy rolnicy mogą naprawdę dobrze zarobić wyłącznie na mięsie. A ci, którzy go nie jedzą, są "grupami różnych smakoszy". Posłanka PiS powstrzymała się przynajmniej od odsądzania od czci i wiary wegan oraz wegetarian, co zdarzyło się byłemu ministrowi spraw zagranicznych Witoldowi Waszczykowskiemu.