
"Analfabetyzm funkcjonalny, ignorancja, ciemnota są zmorą współczesnego świata, również najbardziej zaawansowanych cywilizacyjnie krajów. Na Zachodzie z tym się walczy, w Polsce – lekceważy i rozgrywa politycznie" – pisała w 2015 roku Ewa Wilk w "Polityce".
Polska weszła do UE w 2004 roku. A wiedza Polaków w pewnych obszarach wciąż jest porażająca. Po konwencji PiS i wielkich finansowych obietnicach w sieci natychmiast podniosła się burza, że to z naszych podatków. Okazało się jednak, że nie wszyscy o tym wiedzą. Dane serwisu ciekaweliczby.pl, które zaczęły krążyć w internecie, dla wielu okazały się szokujące.
"Podobnie z podatkiem VAT - 90 proc. słyszało o takim podatku, 70 proc. twierdzi, że wie na czym on polega, ale tylko 42 proc. uważa, że płaci taki podatek". Czytaj więcej
Pytani przez nas socjolodzy nie chcą oceniać tych konkretnych internetowych badań. Ale to, że nie wszyscy Polacy mają pojęcie, że pieniądze na 500+ pochodzą z podatków i nie są prezentem od prezesa Kaczyńskiego, zupełnie ich nie dziwi.
Braki mamy też w innych dziedzinach. Gdy PiS atakował sądy i konstytucję, wielu Polaków nie wiedziało o co chodzi. Ale te ekonomiczne najbardziej przecież możemy odczuwać w codziennym życiu. Tym bardziej, że politykom też bardzo łatwo je wykorzystywać. Czyż nie łatwiej trafić wtedy z przekazem, że rząd coś rozdaje?
Zachowanie Jarosława Kaczyńskiego oceniło jako niestosowne 55% badanych, a jedynie 29 proc. nie widzi w tym nic niestosownego. Czyli opinia publiczna poradziła sobie z tym tematem. A przecież ekonomiczne niuanse transakcji dotyczącej wieżowców są trudne do ogarnięcia nawet dla ekspertów.
W każdym razie politycy nie mówią, że ich programy socjalne finansowane są z pieniędzy podatników, bo po co. Lepiej brzmi, że to prezent, w dodatku od samego prezesa.