Prywatna ochrona Jarosława Kaczyńskiego kosztuje Prawo i Sprawiedliwość ponad milion złotych rocznie. I chociaż kwota ta wręcz poraża, to prezes PiS nie wpisuje jej w sejmowym rejestrze korzyści – ustaliła "Rzeczpospolita". Wiadomo też, dlaczego może tego nie robić.
Za ochronę Jarosława Kaczyńskiego odpowiada firma Grom Group, która co roku wystawia jego partii rachunek na około 1,6 miliona złotych. Koszt tej usługi prezes PiS powinien (teoretycznie) podawać w sejmowym rejestrze korzyści. Według ustaleń "Rzeczpospolitej" – nie robi tego.
– Ochrona przez prywatną firmę jest ewidentnie korzyścią, która powinna zostać odnotowana – mówi gazecie Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy fundacji ePaństwo.
A lider PiS korzysta z ochrony od 2010 roku. Dlaczego do tej pory nikt nie dopilnował, żeby stosowne adnotacje znalazły się w rejestrze? Okazuje się, że przez... Platformę Obywatelską i Donalda Tuska.
Jej posłowie nieoficjalnie powiedzieli gazecie, że "donoszenie" na prezesa PiS zwyczajnie się nie opłaca – za braki w rejestrze korzyści grozi tylko nagana. Dodatkowo możliwe jest, że rozliczając Jarosława Kaczyńskiego parlamentarzyści opozycji mogliby uderzyć w Donalda Tuska.
Szef Rady Europejskiej jeszcze w czasach, kiedy był liderem PO, korzystał z partyjnego samochodu w celach prywatnych i tak jak Kaczyński nie podawał tego w sejmowym rejestrze.