– Jest to osoba, która kiedyś była mi bliska, która na mnie pluje i robi to codziennie, nawet więcej niż pluje. Musiałem jakoś to zatrzymać, bo jak poczytałem o stalkerach, to się okazało, że ich się powstrzymać nie da, że dopóki człowiek żyje, to będzie miał z tym problem. I tylko odcięcie się od tego, musiałem to zrobić, przepraszam, że znowu jestem w kolorowych gazetach – wyjaśnił
Marcinkiewicz w programie Marka Kacprzaka.
Jednocześnie przyznał, że nie obawia się pogróżek. – Nie boję się gróźb, bo jestem uczciwym człowiekiem i nie mam sobie nic do zarzucenia. (…) Mam zaległości, ale dzielę się z nią wszystkim, co zarobię. Dwa tygodnie temu dokonałem płatności, w tym tygodniu pewnie też uda mi się dokonać płatności. Nie uchylam się od wyroku, ale wypełniam go na miarę moich możliwości, a te możliwości dziś są bardzo złe, ale jutro czy pojutrze mogą być bardzo dobre, bo taką mam pracę, jestem doradcą, pracuję na success fee – wyjaśnił.