Wbrew pozorom, w dzisiejszych czasach praca dla wielu osób wcale nie jest w życiu najważniejsza. Część z nas notorycznie ryzykuje jej utratę, spóźniając się. Ponad punktualne pojawienie się na stanowisku pracy stawiamy między innymi sen i... poranny seks.
Powody porannych spóźnień polskich pracowników zbadał ostatnio instytut Homo Homini, z badań którego wynika, że do pracy spóźnia się prawie jedna piąta Polaków. 14 proc. z nas zdarza się taki wybryk raz w tygodniu, 2 proc. nawet trzy razy w tygodniu, a 1 proc. pracowników przyznaje szczerze, że spóźnia się codziennie. Wśród wszystkich badanych, 2 proc. nie potrafiło ocenić, czy... się spóźniają, czy też nie.
Najciekawiej robi się jednak wówczas, gdy przyjrzymy się szczegółowo powodom, które Polacy wymieniają jako główne przeszkody w punktualnym dotarciu do pracy. Oczywiście znakomita większość spóźnialskich po prostu do pracy zasypia. 59 proc. spóźnionych pracowników śpi zbyt długo, by zdążyć na czas. Nic zaskakującego nie ma też w tym, że 14 proc. spóźnia się dlatego, że podróżuje zawodną komunikacją miejską, a kolejne 13 proc. stoi w korkach.
Spora grupa pozostałych przyczyny spóźnienia miewa jednak o wiele ciekawsze. 6 proc. spóźnialskich Polaków nie jest w stanie dotrzeć do pracy, bo wczoraj była impreza, więc mają kaca. 3 proc. ma w nosie, że czeka na nich zdenerwowany szef, bo lubią zjeść porządne śniadanie. A to wymaga czasu.
Nawyki spóźnialskich pracowników instytut badał 30 lipca 2012 r. na zlecenie Work Service na losowej, reprezentatywnej próbie 1100 dorosłych mieszkańców Polski.