Były agent CBA twierdzi, że z szafy pancernej zginęły dokumenty wskazujące na skandal obyczajowy w szeregach podkarpackiego PiS.
Były agent CBA twierdzi, że z szafy pancernej zginęły dokumenty wskazujące na skandal obyczajowy w szeregach podkarpackiego PiS. Fot. Twitter.com / CBA

Były juz agent CBA twierdzi, że był w posiadaniu nagrania, na którym widać polityka PiS korzystającego z usług agencji towarzyskiej. Skandal obyczajowy nie wybuchł tylko dlatego, że materiały zamknięte w szafie pancerne miały zniknąć, a sprawa miała zostać zatuszowana.

REKLAMA
To miał być skandal obyczajowy z prominentnym politykiem PiS z Podkarpacia w roli głównej. Agent CBA dostał od informatora nagranie, na którym działacz partyjny był przyłapany na wizycie w agencji towarzyskiej, gdzie miał uprawiać seks z nieletnią Ukrainką.

Skandal jednak nie wybuchł. Gdy agent chciał przeprowadzić śledztwo w tej sprawie i powiadomił o sprawie przełożonych, kierownictwo wszczęło wobec niego postępowanie sprawdzające i wysłano go na badania psychiatryczne. Pod jego nieobecność ktoś miał otworzyć szafę pancerną, w której zamknął materiały dotyczące polityka PiS. Nagranie i inne dokumenty zniknęły.
Jak informuje Radio Zet, o całej sprawie miał wiedzieć szef CBA Ernest Bejda. Rozgłośnia jest w posiadaniu pism wymienianych między kierownictwem biura i agentem, a także nagrań rozmów, które z nim przeprowadzano. Z treści nagrań wynika, że próbowano wpłynąć na agenta, by odwołał swoje zeznania w tej sprawie.
źródło: Radio Zet