
Ta 24-latka niedawno wystąpiła u boku Jacka Braciaka, wcielając się w tytułową rolę w "Córce trenera" Łukasza Grzegorzka. Zrobiła to w taki sposób, że z miejsca została ochrzczona jedną z największych nadziei kinematografii polskiej. Dziś rozmawiamy z nią nie tylko o bezkompromisowym podejściu do aktorstwa, lecz także buncie "córeczki tatusia", karierze modelki w Azji oraz czerpaniu z życia garściami. Nawet jeśli oznacza to smakowanie suszonych robaków.
Na przygotowanie się do tej roli poświęciłabyś tyle czasu i wysiłku, co w przypadku Wiktorii z "Córki trenera"?
Cóż, reżyser Łukasz Grzegorzek zgłosił się do mnie, bo na swoim profilu w bazie aktorów napisałam, że znam się na grze w tenisa. Potwierdziłam, nie wiedząc wówczas, że mam do czynienia z człowiekiem, który niegdyś uprawiał ten sport wyczynowo (śmiech).
Wracając jeszcze do przygotowań – dotyczyły nie tylko odbijania piłki...
Rzeczywiście, intensywnie pracowałam nad kondycją. Najcięższe były treningi ogólnorozwojowe pod okiem Łukasza Walczaka, zawodowo związanego z boksem tajskim. Był to raczej trening wytrzymałościowy, choć przy okazji nauczyłam się, jak wyprowadzić parę ciosów.
W kolejnym filmie wcielisz się z postać twardej zawodniczki muay thai?
Zrobiłabym to bardzo chętnie! A zagranie kolejnej sportsmenki na pewno dałoby kolejną możliwość skorzystania z tego, co najbardziej kocham w aktorstwie: wcielania się z mocno zróżnicowane postaci. Dzięki czemuś takiemu przeżywasz wiele żyć jednocześnie i masz szansę spojrzeć na świat z perspektywy innego człowieka.
To cechy, które przejęłaś od ojca?
Tato jest człowiekiem żądnym wrażeń i bardzo lubi sport. Biorąc z niego przykład, zaczęłam grać w tenisa, jeździć na nartach i trenować pływanie.
Cóż, jako nastolatka byłam raczej grzeczna. Dziś tata śmieje się, że ów okres buntu zaliczam dopiero teraz, z poślizgiem. Chyba przejęłam nieco cech od mojej bohaterki filmowej, przecież jest siedemnastolatką (śmiech).
Czy z równym zaangażowaniem zagrałabyś w typowej polskiej komedii romantycznej?
Zawsze kluczowy jest scenariusz i ludzie, którzy pracują przy danym projekcie. Jeżeli, kierując się intuicją, znalazłabym jakiś intrygujący punkt zaczepienia, pewnie weszłabym w coś takiego. Chociażby po to, aby spróbować się w czymś nowym.
Wyłącznie w pracy, czy również w innych sferach?
W każdej dziedzinie życia. Na przykład podróże. Gdy wyjeżdżam, zawsze pokonuję ogromne dystanse na piechotę. Chcę jak najwięcej zobaczyć, przeżyć. Najlepiej na własną rękę. I za każdym razem po prostu muszę zakosztować wszystkich lokalnych smakołyków.
Talent aktorski przydaje się na codzień? I nie chodzi mi tutaj wyłącznie o umiejętności udawania orgazmu niczym Meg Ryan w "Kiedy Harry poznał Sally".
