Posłowie PO-KO złożyli wniosek o odwołanie Stanisława Piotrowicza ze stanowiska przewodniczącego sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Tym razem powodem mają być dawne komentarze ws. proboszcza-pedofila z Tylawy, którego jako prokurator Piotrowicz bronił. Sam zainteresowany zarzuty odpiera.
Piotrowicz uznał zarzuty posłów za "bezpodstawne". Jak zapewnił, nie wykonywał w tej sprawie żadnych funkcji procesowych ani nie podejmował merytorycznych decyzji. Twierdzi, że wypowiadał się wówczas jako rzecznik prasowy, który używał określeń z postanowienia o umorzeniu postępowania.
– Ja nie miałem żadnej wiedzy własnej, bo ani tych świadków nie widziałem, ani żadnych czynności procesowych nie wykonywałem. Te treści zawierały się w postanowieniu, a moją rolą było poinformować o treści postanowienia i o motywach – powiedział.
Piotrowicz stwierdził również, że opozycja chwyta się coraz to nowych możliwości uderzenia w niego. – Ponieważ wiedzą już, że ja tego śledztwa nie prowadziłem, nie wykonywałem żadnych czynności procesowych w tamtej sprawie, nie podejmowałem żadnych decyzji merytorycznych – no to teraz zarzucają mi wypowiedź – kontynuował poseł PiS.