Dominika Wielowieyska zaapelowała o wykluczenie podnoszenia ciężarów z rywalizacji olimpijskiej. Dziennikarkę TOK FM zgorszyły słowa Marcina Dołęgi, który opowiedział o kłopotach ze zdrowiem, związanych się z uprawianiem tej dyscypliny. Szymon Kołecki: "Kontuzja to brzmi groźnie, ale nie dla zawodowego sportowca." Bo urazy to chleb codzienny właściwie każdego sportowca, nie tylko ciężarowca, zapaśnika czy boksera.
Był dziesiąty dzień igrzysk olimpijskich w Londynie. Trwała rywalizacja w rwaniu w kategorii +105 kg. Niemiec Matthias Steiner zadeklarował próbę wyrwania 196 kg. W swojej pierwszej próbie, mistrz olimpijski z Pekinu uzyskał 192 kg. Kolejne cztery kilogramy nie powinno stanowić dla niego kłopotu. Przecież cztery lata temu w Chinach, zdobył złoty medal, wyrywając aż 203 kg.
Wszyscy spodziewali się zatem, że Niemiec zaliczy tę próbę bez kłopotu. Zawodnik podrzucił ciężar nad głowę i wyprostował łokcie, uzyskując przepisową pozycję. Niestety, gdy starał się wstać, popełnił błąd. Ogromny ciężar spadł mu na kark i przygniótł do podłogi. Niemiec zwijał się z bólu, a sala zamarła. Momentalnie z pomocą zawodnikowi pospieszyła służba medyczna. Do trzeciej próby Niemiec już jednak nie podszedł. Wycofał się z konkursu.
Kontuzja to chleb powszedni sportowca
Po tej dramatycznej sytuacji pojawiło się wiele głosów ludzi zatroskanych o bezpieczeństwo sportowców, szczególnie tych podnoszących ciężary. Zbiegło się to także z tekstem Rafała Steca, który dziennikarz Sport.pl zamieścił na swoim blogu. Przypomniał w nim wywiad, który Radosławowi Leniarskiemu udzielił polski ciężarowiec Marcin Dołęga.
Po lekturze tekstu Steca, wspomniana dziennikarka Dominika Wielowieyska, zaapelowała o wycofanie podnoszenia ciężarów z rywalizacji olimpijskiej. Ale czy to nie przesada? Nie można zaprzeczyć tezie, że to bardzo wyniszczająca zdrowie dyscyplina, ale niech ktoś wskaże zawodowy sport, który taki nie jest. Owszem podnosząc sztangę ważącą 200 kg łatwiej zrobić sobie krzywdę, niż biegając na 100 metrów, ale i tu, i tu o kontuzję nie jest trudno.
"Podnoszenie ciężarów to sport, który powinien zostać wykluczony z dyscyplin olimpijskich. To sport, który wyjątkowo dewastuje organizm zawodników" – powiedziała Dominika Wielowieyska w poranku TOK FM.
– Urazy w sporcie wynikają przede wszystkim ze źle dobranego treningu. Większość z nich są następstwem przemęczenia organizmu. Zawodowy sport to przekraczanie granic, ale nie można zapominać o poświęceniu odpowiedniego czasu na regenerację mięśni. Gdy tego nie robimy, pojawiają się kontuzję – mówi naTemat Szymon Kołecki, srebrny medalista olimpijski w podnoszeniu ciężarów w kat. 94kg, z igrzysk w Sydney i Pekinie.
Nie tylko ciężary, każdy zawodowy sport to (nie) zdrowie
Zawodnicy podnoszący ciężary, rywalizujący w boksie, być może jeszcze trenujący zapasy. To oni doznają najbardziej drastycznych kontuzji. Ale przecież rywalizacja w innych dyscyplinach też nie jest wolna od urazów.
– Nie zgodzę się, że podnoszenie ciężarów różni się w tym aspekcie od innych sportów. Każda dyscyplina uprawiana zawodowo wiąże się z narażeniem zdrowia. Oczywiście, że są sporty bardziej i mniej kontuzjogenne. W strzelectwie na przykład trudno o uraz, co nie znaczy, że nie jest to wymagająca dyscyplina – twierdzi Kołecki.
Z powodu kontuzji do Londynu nie pojechało wielu sportowców. Na kilka dni przed ceremonią otwarcia urazu doznała Maja Włoszczowska. Polska kolarka górska skręciła staw skokowy podczas przygotowań we włoskim Livigno. Początkowo była nadzieja, że Włoszczowska zdoła wyleczyć kontuzję przed startem rywalizacji w Londynie, ale po dodatkowych badaniach stało się jasne, że jest to wykluczone.
Start w igrzyskach za wszelką cenę
– Kontuzja może brzmieć groźnie, ale nie dla zawodowego sportowca – twierdzi Kołecki. Potwierdzeniem tych słów jest nie tylko Maja Włoszczowska, która po bardzo źle wyglądającej kontuzji – kto widział zdjęcie jej stawu skokowego, ten wie, o czym mowa – myślała tylko o jednym: wyleczyć się i wystartować.
Piotr Małachowski, polski dyskobol wystartował w rywalizacji olimpijskiej z kontuzją barku, a Daria Pogorzelec, polska zapaśniczka, z naderwanym wiązadłem krzyżowym lewego kolana. Gdyby nie igrzyska najpewniej każde z nich zrobiłoby sobie przerwę w treningach, zawieszając karierę na czas rehabilitacji. – Wiadomo, że tak duża impreza determinuje zachowanie sportowca. Może to źle zabrzmi, że dla sportowca zdrowie jest mniej ważne. Kontuzję jednak zawsze można wyleczyć, a na kolejne igrzyska nie zawsze uda się pojechać – uważa Kołecki.
Zrozumieć sportowca
Aneta Konieczna, kajakarka, która wczoraj zajęła czwarte miejsce w wyścigu czwórek na 500m, do olimpijskiej rywalizacji przystąpiła pomimo, że w maju dowiedziała się, że ma raka. Diagnoza, która normalnego człowieka bardzo często załamuje psychicznie, dla niej była bodźcem do jeszcze cięższej pracy. Konieczna nie tylko nie poddała się chorobie, ale zaczęła treningi już po dwóch tygodniach od zabiegu. Dopięła swego i wystartowała w Londynie.
– Dla nas kontuzja to coś naturalnego. Sam miałem ich w karierze bardzo dużo, dlatego uważam, że mogę się w tym temacie wypowiadać. Prawdziwą sztuką jest tak trenować, aby odnosić sukces i ustrzec się poważniejszych urazów. To bardzo trudne, dlatego na topie przez lata utrzymują się tylko najlepsi sportowcy – mówi Kołecki.
Fragment wywiadu Radosława Leniarskiego z Marcinem Dołęgą: – Czasem wstaję z łóżka i nie mogę się wyprostować, bo kręgosłup napierdziela. Nie tak dawno, kilkanaście dni temu, robię przysiady ze sztangą, wisi na niej 200 kg, no i prąd mi idzie po kręgosłupie, nogi się uginają (...) Nawet jeżeli będzie kontuzja, to muszę wszystko zrobić, aby znieczulić ból. Blokadę dostaję w zastrzyku między kręgi krzyżowo-lędźwiowe i drugą w okolice szyi, gdzie mi się krąg przesunął. (...) Jestem sportowcem i muszę zrobić wszystko, by przywieźć medal.
Nie muszę pisać co się stało. Myślę, że wie już cała Polska. Drobny upadek podczas piątkowego treningu w Livigno skończył się dla mnie dramatycznie. Ostatnie trzy dni to dla mnie mieszanka walki z bólem, załamania, rezygnacji, nadziei i ostatecznie pogodzenia się z losem. CZYTAJ WIĘCEJ
Tomasz Lisicki
klubowy trener Darii Pogorzelec
Daria naderwała wiązadła krzyżowe w lewym kolanie. Na początku nie widzieliśmy, co z tym zrobić. Daria chciała wystąpić w igrzyskach, ale żeby uzyskać kwalifikację, trzeba było walczyć. A z kontuzją ciężko nawet trenować. Nie można narzucić takich obciążeń, jak normalnie.