Andrzej Duda bardzo kolegował się z Andrejem Kiską. Teraz prezydentem Słowacji zostanie ktoś o poglądach zupełnie innych niż polska głowa państwa.
Andrzej Duda bardzo kolegował się z Andrejem Kiską. Teraz prezydentem Słowacji zostanie ktoś o poglądach zupełnie innych niż polska głowa państwa. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
Reklama.
Pod koniec marca w drugiej turze wyborów prezydenckich na Słowacji zmierzą się wiceszefowa formacji Progresívne Slovensko Zuzana Čaputová i reprezentujący socjaldemokratyczny SMER wiceszef Komisji Europejskiej Maroš Šefčovič.
Ona jest zadeklarowaną zwolenniczką liberalizmu, znaną z walki przeciw nietolerancji wobec uchodźców, homofobii i różnicowaniu ze względu na płeć. On to jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Unii Europejskiej, bliski współpracownik Jean-Claude'a Junckera, który optuje za integracją Starego Kontynentu.
Faworytką jest Čaputová, którą w pierwszej turze poparło prawie 40 proc. wyborców, Šefčovič uzyskał poparcie na poziomie nieco ponad 18 proc. Jednak niezależnie od tego, kogo Słowacy ostatecznie wybiorą na fotel prezydencki, pewne jest, że z nowym partnerem zza Tatr raczej trudno będzie znaleźć wspólny język Andrzejowi Dudzie.
logo
Andrzej Duda i Andrej Kiska często jeździli razem na nartach. Na Zdjęciu ich wypad do słowackiego ośrodka w Tatrzańskiej Łomnicy. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
I można przypuszczać, że wcale nie będzie to dla polskiego prezydenta błaha sprawa. Dotychczasowa głowa słowackiego państwa była bowiem częstym towarzyszem do tego, co – jak powszechnie wiadomo – Andrzej Duda lubi najbardziej.
Powoli ustępujący prezydent Słowacji Andrej Kiska bardzo często spotykał się z polskim odpowiednikiem na... nartach. Od czasu polskich wyborów w 2015 roku okazję do wspólnego poszusowania obaj panowie znajdowali nawet przy okazji oficjalnych wizyt i szczytów.
logo
Duda i Kiska podczas narciarskiego wypadu na Kasprowy Wierch w Polsce. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
Narciarstwo to na Słowacji sport narodowy, więc można spodziewać się, że Čaputová lub Šefčovič byliby w stanie tę "tradycję" w kontaktach z polską głową państwa kontynuować. Wątpliwie jednak, by Andrzejowi Dudzie sprawiało to taką przyjemność, jak dotąd.
Jego wyborcy raczej krzywo będą patrzeć, na zabawę w towarzystwie przyjaciółki uchodźców i obrończyni środowiska LGBT+ lub przedstawiciela "szalonych brukselskich elit".