"Legalna blondynka", "Mulan", "Obcy", "Służące". Co łączy te pozornie zupełnie różne filmy? Jedna podstawowa rzecz: wszystkie są feministyczne. Słowo "feminizm" wcale w nich jednak nie pada. Zdziwieni?
Słowo na "f" wciąż wiele osób przeraża. Dlaczego? Najczęściej winę ponoszą tu stereotypy: feministka musi być brzydką, starą panną, która nienawidzi mężczyzn, nie chce mieć dzieci i pali staniki. Prawa kobiet, aborcja, #MeToo, opresja.
Feminizm nie jest jednak tak straszny, jak go niektórzy malują. Tak, to walka o równe prawa dla kobiet i mężczyzn, ale to również kobiece historie, kobiece przyjaźnie i kobiece emocje. To piłka nożna, kolor różowy, kosmici, bycie superbohaterką, matką i żoną.
Słowem: feminizm jest tym wszystkim, czym są kobiety.
Nie wierzycie? Oto 10 filmów (chociaż jest ich znacznie więcej!), które na pewno znasz, a które są feministyczne i osadzone w duchu "girl power".
Mulan (1998)
Ulubiona historia wszystkich dzieci, które dorastały na przełomie XX i XXI wieku, nieśmiertelny klasyk Disney'a, który niedługo doczeka się swojej fabularnej wersji. Animacja idealna. "Mulan".
Historia młodej Chinki, która przebiera się za mężczyznę i zaciąga się do armii w zastępstwie swojego ojca, jest kwintesencją tego, o co chodzi w feminizmie (chociaż idealnym feministycznym filmem nie jest, bo Disney zawsze miał z przedstawieniem kobiet problem).
Dlaczego? "Mulan" udowadnia, że kobiety także są odważne, silne, inteligentne i pomysłowe, a małżeństwo nie powinno być dla nich jedyną drogą. Zawsze muszą mieć wybór.
Dziewczynki wciąż chcą być takie, jak Mulan. I bardzo dobrze. A jeśli chcą być Vaianą (film "Vaiana: Skarb oceanu" nie zmieścił się niestety na tej liście), to też świetnie.
"Obcy – 8. pasażer Nostromo" (1979)
W latach 70. Ellen Ripley (grana przez Sigourney Weaver) była typem bohaterki, którego w ówczesnym hollywoodzkim kinie prawie nie było (i do dziś jest go za mało). To jedna z najbardziej ikonicznych postaci kobiecych w historii filmu, a także pierwsza "final girl" w kinie (czyli kobieta, która ocalała w horrorze).
Ripley nie jest kobietą w opałach. Nie czeka na ratunek, nie krzyczy z przerażenia i nie ucieka panicznie przed kosmitami. Nie, bohaterka pierwszego "Obcego" jest absolutną badasską, która jako jedyna spośród głównie męskiej załogi statku Nostromo przeżywa morderczy atak obcych.
Ellen Ripley jest sprytna, odważna i bojowa, ale jednoczenie nie brakuje w niej emocji i uczuć. A to częsty błąd, którzy popełniają twórcy filmowi (najczęściej męscy) – kreują bohaterki filmów akcji czy horrorów, które są tak odważne i niesamowite, że aż przypominają roboty. Bohaterka "Obcego – 8. pasażera Nostromo" jest bardzo ludzka. I przez to fantastyczna.
"Legalna blondynka" (2001)
To wiele osób może zaskoczyć. Film o plastikowej blondynce, zwanej przez niektórych "pustakiem", ma być feministyczny? Wolne żarty.
Ale to film, które daje kobietom niezwykłą siłę, a Elle wcale nie jest pustakiem. Lubi kolor różowy, małe pieski, pluszowe notesy i królicze uszy i co z tego? Może lubić, co chce. Najważniejsze, że jest zdeterminowana, żeby osiągnąć swój cel. A w tym przypadku to ukończenie studiów prawniczych na Harvardzie. Ok, może jej początkowa motywacja nie jest zbytnio girlpowerowa (chce odzyskać mężczyznę), ale potem Elle rozwija się już tylko dla siebie.
Grana przez Reese Witherspoon bohaterka osiąga wielki sukces jako prawniczka i cały czas jest wierna sobie – mimo krytyki i drwin otoczenia nie zamierza się zmieniać. Elle pomaga też innym kobietom w potrzebie, a oprócz tego uciera nosa byłemu ukochanemu oraz profesorowi, który molestuje ją seksualnie i przy okazji znajduje miłego chłopaka, który szanuje ją i lubi za to, kim jest.
Feminizm może być też różowy i puchaty.
"Służące" (2011)
"Służące", podobnie jak tegoroczny laureat Oscara "Green Book", to sympatyczny film, który poprawia humor praktycznie każdemu, mimo że przedstawiony w nim temat nie jest łatwy. Ale podczas gdy "Green Book" jest o męskiej przyjaźni, "Służące" skupiają się na przyjaźni kobiecej.
Bohaterkami są kobiety różnego kolory skóry. Grana przez Emmę Stone biała dziennikarka wysłuchuje opowieści kilku czarnych służących i publikuje je, dzięki czemu daje im głos w rasowo podzielonych Stanach Zjednoczonych, a sama odkrywa swoje zawodowe powołanie. Kobiety wspierają się nawzajem, są ze sobą solidarne i nawiązują niespodziewaną przyjaźń.
"Służące" to też opowieść o kobietach silnych: nie superbohaterkach, nie wojowniczkach, nie żołnierkach, ale zwykłych kobietach, które walczą każdego dnia. Ze społeczeństwem, z systemem, ze sobą. Dzięki własnej determinacji i sile oraz siostrzeństwu stają się znacznie silniejsze.
"Agentka" (2015)
"Agentka", podobnie jak "Legalna blondynka", na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, głupawego filmidła. Ot, prostacka amerykańska komedia. Jednak produkcja z niezrównaną Melissą McCarthy jest czymś o wiele więcej – inspiracją.
Susan Cooper to analityczka CIA, która jest słownikową wręcz szarą myszką – godziny w pracy spędza na zdalnej pomocy przystojnemu tajnemu agentowi, ale siedzi cicho i zbytnio się nie wychyla. W końcu Susan musi jednak wyjść ze swojej strefy komfortu – zostaje wysłana na niebezpieczną i superważną misję.
Bohaterka McCarthy jest bohaterką fantastyczną. Nie dość, że to zwyczajna kobieta, która nie przypomina modelek z wybiegów i typowych hollywoodzkich gwiazd, to jeszcze ma głowę na karku i potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji. Popełnia błędy, ale szybko się na nich uczy. I okazuje się świetną agentką, mimo że wydaje się najgorszym możliwym do tego zawodu wyborem. Girl power!
"Mad Max: Na drodze gniewu" (2015)
O tym filmie w kontekście feminizmu mówiono już dużo. Niektórzy kręcili nosami, mówili, że kobiety do "Mad Maxa" nie pasują, że George Miller przesadził. Ale nie przesadził ani trochę.
Osadzony w postapokaliptycznym, pustynnym świecie "Mad Max" sprytnie przerzuca uwagę z granego przez Toma Hardy'ego tytułowego bohatera na grupę kobiet, którymi przewodzi Furiosa (Charlize Theron). Wspólnymi siłami bohaterowie będą starali się przetrwać i pokonać dyktatorskie rządy Wiecznego Joe. Wszystko to przy akompaniamencie szalonej gitary elektrycznej i ryku samochodowych silników.
Dlaczego "Mad Max: Na drodze gniewu" jest przykładem feministycznego filmu? Bo daje kobietom miejsce w filmie akcji. A to wciąż jest nieoczywiste. A oprócz tego pokazuje, że symbolem girl power może być każda kobieta: przyszła matka, zakochana dziewczyna czy wojowniczka bez ręki. Oraz że kobiety i mężczyźni mogą oraz powinni współpracować.
"Stalowe magnolie" (1989)
Film z Julią Roberts, Sally Field i Dolly Parton jest wzorcowym wręcz wyciskaczem łez. Widzowie płaczą razem z bohaterkami, z bohaterkami również się śmieją. Nie brakuje tu bowiem również momentów zabawnych – jak to w życiu, wszystkiego jest po trochu.
"Stalowe magnolie" to opowieść o sześciu przyjaciółkach z amerykańskiego miasteczka, które regularnie spotykają się w lokalnym salonie piękności. Kobiety zwierzają się sobie, wzajemnie sobie pomagają i wspólnie się śmieją. Czasem się kłócą, ale zawsze mogą na siebie liczyć. Również wtedy, kiedy ich grupę niespodziewanie dotyka ich śmierć.
Jeśli chcesz wiedzieć, o co tak naprawdę chodzi w kobiecej przyjaźni i solidarności, ten film jest pozycją obowiązkową.
"Ukryte działania" (2016)
Ten nominowany do Oscara i podnoszący na duchu film to doskonała ilustracja do nie tak dawno powstałego terminu herstoria. Herstoria (od her), w przeciwieństwie do historii, która od wieków skupiała się na mężczyznach, koncentruje się na kobietach. Przez lata zapomnianych.
"Ukryte działania" opowiadają szerzej nieznaną do tej pory historię trzech Afroamerykanek, które w latach 50. i 50. XX wieku pracowały dla NASA: Katherine G. Johnson, Mary Jackson i Dorothy Vaughan. Mimo że przez tyle lat o nich milczano, pomogły one wysłać w Kosmos pierwszego Amerykanina Johna Glenna i zapisały się w historii amerykańskiej astronautyki.
Bohaterki "Ukrytych działań" nie miały w biało- i męskocentrycznym NASA łatwo. O wszystko musiały walczyć, pracowały trzy razy ciężej niż inni, ale nie poddały się. Były geniuszkami (jak widać, kobiety też są dobre w naukach ścisłych, wbrew wciąż mającego się dobrze stereotypu) i wojowniczkami.
"Podkręć piłkę jak Beckham" (2002)
Dobrze znamy filmy, w których chłopak postanawia iść za głosem serca i robi coś wbrew swoim rodzicom. Czy to "Billy Elliot" (taniec) czy "High School Musical" (śpiew). Brytyjski film "Podkręć piłkę jak Beckham" ten schemat odwraca.
Jess, hinduska nastolatka z Londynu, uwielbia grać w piłkę. Ba, ma wielki talent. Jednak jej konserwatywni rodzice nie wyobrażają sobie, żeby ich córka i w ogóle jakakolwiek dziewczyna grała w nogę. To jednak bohaterki nie zatrzymuje. Nietrudno się domyślić, że dopina swego i pokazuje rodzicom, jak bardzo się mylili.
"Podkręć piłkę jak Beckham" to film, który udowadnia, że stereotypy płciowe są passe, a dziewczyny (tak samo jak chłopcy) mogą robić, co chcą. Także grać w "niedziewczyńską" piłkę nożną.
"Wonder Woman" (2017)
Na końcu produkcja, która z feminizmem kojarzy się pewnie bardziej, niż pozostałe tytuły z tej listy. W końcu to film o superbohaterce i to pierwszy od dekad. Bez niego nie byłoby obecnie bijącej rekordy w światowych kinach "Kapitan Marvel".
Kobieta, która ratuje świat, jest świetną inspiracją dla dziewczynek, i tych małych, i większych (scena, w której Diana wchodzi na linię frontu zelektryzowała miliony dorosłych kobiet). Diana jest odważna, uparta, patriotyczna i dobra, ceni sobie przyjaźń z innymi kobietami, walczy z niesprawiedliwością, niestrudzenie szuka odpowiedzi na pytanie, kim jest i nie boi się podejmować trudnych wyborów.
Pamiętajmy jednak, że wszystkie kobiety są Wonder Woman, nie tylko córka Zeusa w superstroju. Każda na swój sposób.