
Reklama.
W Czechach polskie mięso ma coraz gorszą markę i jak tak dalej pójdzie, stracimy ten rynek zbytu. Dodajmy, że jeszcze nie przebrzmiały echa po doniesieniach o "leżakach", a potem okazało się, że kabanosy mają mniej "mięsa w mięsie", niż deklaruje producent.
Do tego dochodzi zarażone mięso. Tylko w zeszłym tygodniu w partii 4 ton drobiu odkryto pałeczki salmonelli i cofnięto transport do Polski. Ale to nie koniec.
Teraz ujawniono bowiem, że około 300 kg drobiu z Polski trafiło na czeski rynek i niestety w mięsie pochodzącym z polskiej ubojni również odkryto salmonellę. Co gorsza, większa część towaru znalazła już nabywców. Na razie jednak nie stwierdzono przypadków zatrucia. Władze apelują, by kto może, zwrócił mięso do sklepu.
Mięso w większości trafiło do Pragi – czeskie media podały nawet konkretne sklepy, gdzie znalazło się na półkach.
Bakterie salmonelli są niebezpieczne. Po spożyciu produktu z salmonellą może dojść do zatrucia pokarmowego. Najczęściej choroba objawia się po 18-24 godzinach od zakażenia. Występują bóle brzucha i głowy, wymioty oraz biegunka. Towarzyszy im wysoka temperatura. Bakterie te giną podczas przygotowywania mięsa w temperaturze powyżej 70 stopni przez conajmniej 10 minut.
źródło: blesk.cz
źródło: blesk.cz