Znajomość języków obcych to podstawa jeśli chodzi o kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Jednym z nich jest minister ds. pomocy humanitarnej Beata Kempa, która startuje jako "dwójka" z listy Zjednoczonej Prawicy na Dolnym Śląsku. W Radiu ZET została zapytana o umiejętności lingwistyczne. Wyszło... nieciekawie.
Zasłonięcie się tłumaczem nie pozwoliło minister uciec od kolejnego argumentu, że przecież w Parlamencie Europejskim prowadzi się nie tylko przemowy plenarne, ale także rozmowy kuluarowe.
– Oczywiście, gdyby nie te rozmowy kuluarowe, w szczególności w Stanach Zjednoczonych, nie mielibyśmy sukcesu w postaci memorandum na wspólną pomoc humanitarną, a taki sukces odnieśliśmy – powiedziała Kempa i stwierdziła, że chociaż miała tłumacza, to w rozmowach z kongresmenami z niego nie korzystała. W końcu przyznała się jednak, że jej znajomość angielskiego jest "na poziomie podstawowym bardzo dobrym".