Kto jest największym lekkoatletą igrzysk w Londynie? Dla mnie wcale nie Usain Bolt. Nawet jak dołoży trzecie złoto w sztafecie. Większy, wspanialszy był Kenijczyk David Rudisha. W biegu na 800 metrów od startu ruszył jak błyskawica. I wygrał, pobił rekord świata. Zwyciężył jak wielki mistrz, w fenomenalnym stylu.
Gdy zapytasz dowolnego eksperta o to, jaka jest specyfika biegów na igrzyskach, on powie, że tam liczy się miejsce, a nie wynik. Że najważniejszy jest medal, a nie bicie rekordów. Że bardzo często bieg toczony jest w tempie wolnym, a wszystko co najważniejsze rozgrywa się na ostatnich metrach.
Cóż, tak jest. Ale finałowy bieg na 800 metrów był zupełnie inny. Dzięki jednemu człowiekowi, który już od startu ruszył jak błyskawica. Najpierw walczył z rywalami, a potem już tylko z czasem. Obie walki wygrał. Poprawił rekord świata, jako pierwszy człowiek w dziejach zszedł poniżej minuty i 41 sekund. On, David Rudisha, napisał w czwartkowy wieczór historię.
Tak wyglądał ten genialny bieg:
James, ten chłopak cię uszczęśliwi
James Templeton to Australijczyk, kiedyś pracował jako analityk finansowy w Sydney, lecz później, zupełnie nieoczekiwanie dla samego siebie, zaczął prowadzić grupę zdolnych kenijskich biegaczy. Pewnego dnia podszedł do niego jeden z nich Japheth Kimutai. – Słuchaj James, zaraz będziesz bardzo szczęśliwy. Znaleźliśmy pewnego chłopaka. Zaraz zobaczysz jak biega – powiedział.
Chłopak na imię miał oczywiście David, a na nazwisko Rudisha. Akurat po raz pierwszy biegł na 800 metrów, na specjalnym obozie organizowanym przez brata Colma O'Connella. To z kolei Irlandczyk, nauczyciel, misjonarz, który stał się twórcą sukcesów kenijskich biegaczy.
– Pamiętam do dziś ten ruch. On nie był co prawda tak wypolerowany jak dzisiaj, ale było widać to coś. Robił wielkie wrażenie, trzymał głowę wysoko, poruszał się z gracją, a przy tym niebywale szybko – opowiadał Templeton w czerwcu tego roku, cytowany przez "Sydney Morning Herald".
Krowy, lodówka, elektryczność
Panowie postanowili działać. O'Connell od razu zaczął z Rudishą pracować nad właściwą techniką biegu. Templeton nad… zapewnieniem mu godziwych warunków do życia. Człowiek, który niedawno ustanowił genialny rekord świata, wtedy nie miał co jeść, ani co pić. Australijczyk kupił mu kilka krów oraz lodówkę. Rudisha mógł wreszcie pić mleko i odżywiać się jak sportowiec. Szkoła, do której uczęszczał, została wyposażona w elektryczność.
Na szczyt wszedł błyskawicznie. Dziś ma 23 lata i właściwie wygrał już wszystko. Mistrz świata, olimpijski, ma rekord. W listopadzie 2010 roku wybrano go lekkoatletą roku na świecie. Miał 21 lat. Jeszcze nikt wcześniej w tak młodym wieku nie dostąpił tego zaszczytu. Najlepszym juniorem na świecie był już rok po tym, jak dostał lodówkę i krowy.
Lepsze stopy, lepszy łydki, lepsze ścięgna
Co sprawiło, że jest tu gdzie jest? Brat O'Connell każdemu swojemu wychowankowi powtarza jak mantrę zdanie: "By zostać wielkim biegaczem, potrzeba czegoś więcej niż szybkich nóg". On ten "Factor X" ma. – Jest bardzo dojrzały i świetnie się kontroluje. Bardzo się rozwinął, został biegaczem, o jakim marzyłem – powiedział Templeton australijskiej prasie.
Zadecydowało też to, co tyczy się wielu biegaczy z Kenii. Rudisha, podobnie jak jego koledzy, pochodzi z małej wioski. Ze środowiska, gdzie prawie każdy dzieciak chodzi na bosaka do ukończenia trzynastego czy piętnastego roku życia. W efekcie już wtedy ma dużo silniejsze stopy, łydki i ścięgna niż jego rówieśnik z Europy, chodzący w adidasach albo "reeebokach".
Świetny film, pokazujący jak trenuje się i żyje w Kenii, występuje Rudisha:
Każdy ustanowił rekord
W czwartkowym finale to było widać. Inni się męczyli, mieli grymas bólu na twarzy. Rudisha nie dość, że wyglądał dobrze, jakby nie był wcale zmęczony, to jeszcze biegł dużo przed nimi. "Niesamowity finał! Dzięki wszystkim! Jestem tak bardzo szczęśliwy" – napisał po wszystkim na swoim Facebooku. Tak, David, masz rację. To było niesamowite.
Co tam rywalizacja Bolta z Blake'em w finale na 200 metrów. Wygrał ten, co miał wygrać. Żadnego rekordu nie pobił. Podium w całości obsadziła Jamajka. Bez niespodzianek. Bez szoku.
To, co najciekawsze, zdarzyło się niecałą godzinę wcześniej. Już teraz media piszą o "największym wyścigu na 800 metrów w historii". Całkiem zasłużenie. 1 minuta, 40 sekund i 91 setnych – zapamiętajmy ten czas. Ale ten bieg, ten spektakl, to nie był tylko Rudisha. Drugi na mecie Nijel Amos wykręcił trzeci wynik w historii. W wieku 18 lat! Po raz pierwszy w historii zdarzyło się, że każdy uczestnik biegu poprawił swoją życiówkę albo najlepszy wynik sezonu. Rekord świata, dwa rekordy kraju, cztery życiówki, jeden "season best". Niebywałe.
A Polacy? Załóżmy, że Adam Kszczot Kszczot i Marcin Lewandowski awansowaliby do finału. Znajomy wyliczył, że pobicie rekordu Polski dałoby dopiero 6. miejsce. A ten należy przecież wciąż do Pawła Czapiewskiego. I pobić go nie byłoby tak łatwo.
Na pewno nie tak łatwo jak Kenijczykowi poprawić rekord świata.
David Rudisha i Usain Bolt - czy to jeszcze ludzie?
Marcin Lewandowski, polski biegacz
o wrażeniach ze zgrupowania w Kenii:
My mieszkamy w budynku ceglanym, z łóżkami i prysznicem. Inni biegacze śpią w lepiankach na ziemi. Człowiek zmienia całkowicie światopogląd, widząc to wszystko"
Warda Rono, Kenijka:
wpis na Facebooku Rudishy:
Nie ma piękniejszego uczucia. Jesteś dumą całego świata, a szczególnie naszą. Kenijską. Dzięki ci za to.