Sztab Protestacyjno-Strajkowy NSZZ "Solidarność" stracił cierpliwość. Po środowych obradach stwierdzono, że żaden z głównych postulatów związku nie został uwzględniony przez rząd. "S" stawia ultimatum politykom i zapowiada, że 4 kwietnia mogą odbyć się manifestacje przed wszystkimi urzędami wojewódzkimi.
Już w grudniu 2018 r. Komisja Krajowa "Solidarności" skierowała pismo do Mateusza Morawieckiego, w którym zwrócono uwagę, że w Polsce "pogarsza się sytuacja społeczna i narastają napięcia”. W dokumencie podkreślano, że PiS nie wywiązuje się ze swoich obietnic wyborczych.
Po środowych obradach Sztabu Protestacyjno-Strajkowego NSZZ "Solidarność" wiadomo, że o porozumieniu na razie nie może być mowy. – Żaden z głównych postulatów związku nie został przez rząd uwzględniony. Sztab do czwartku 28 marca oczekuje od rządu konkretnych propozycji i terminów ich realizacji –poinformował po obradach w Warszawie Marek Lewandowski,
rzecznik przewodniczącego KK NSZZ "Solidarność".
Jeśli żądania związkowców nie zostaną spełnione, na 4 kwietnia zapowiedziano manifestacje przed wszystkimi urzędami wojewódzkimi.
Czego domaga się "Solidarność"?
NSZZ "Solidarność" domaga się m.in. podwyżek w sferze finansów publicznych, wprowadzenia kryterium stażowego uprawniającego do przejścia na emeryturę bez względu na wiek, odmrożenia wskaźnika naliczania zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, rozwiązań zabezpieczających przed wzrostem cen energii oraz funkcjonowania przedsiębiorstw energochłonych, niewliczania do minimalnego wynagrodzenia dodatków za wysługę lat.
Inny postulat mówi o urealnieniu kwoty wolnej od podatku tak, aby służyła ona osobom najsłabszym ekonomicznie chroniąc je przed zagrożeniem ubóstwem. Ponadto "Solidarność" chce również uchylenia wygaszania emerytur pomostowych, przyjęcia ustawy o Służbie Ochrony Kolei czy wprowadzenia zasady pluralizmu związkowego w służbach tam, gdzie prawo dopuszcza przynależność związkową.