Fot. Adam Kozak / Agencja Gazeta

Abp Józef Michalik zaskoczył prawicę mocnym stwierdzeniem sprzeciwiającym się wszelkiej podejrzliwości w sprawie katastrofy smoleńskiej. Powiedział między innymi, że "można mieć postulaty, żądać powołania takich czy innych międzynarodowych komisji i dochodzeń, ale póki nie przyniosą one efektów, nie wolno używać zbyt mocnych słów".

REKLAMA
O tym swoistym rozdwojeniu jaźni w polskim Episkopacie pisze w dzisiejszym numerze Gazety Wyborczej Monika Olejnik. Słusznie zauważa, że abp Michalik bardzo życzliwie odnosi się do Rosji. 17 sierpnia ma zostać podpisane porozumienie między Patriarchą Moskwy i Wszechrusi a Episkopatem. Jak wieszczy autorka – na pewno zbulwersuje to prawicę, która na hasło Rosja reaguje jak byk na czerwoną płachtę. A Kościół Prawosławny w Rosji sprzyja przecież Putinowi.
Gazeta Wyborcza

Abp Michalik dla Katolickiej Agencji Informacyjnej: "Smoleńsk jest tragedią samą w sobie, tragedią niezwykle bolesną wielu wymiarach, dla licznych osób, środowisk, całego narodu. Wydarzenie takiej miary powinno się traktować w kategoriach symbolu, a nie politycznego interesu. (…) Żeby o kimkolwiek, o największym nawet wrogu powiedzieć tak mocne słowa, trzeba znać fakty, mieć pewność. Tymczasem tej pewności nie ma. Dlatego ci, którzy posługują się takimi teoriami, hasłami, robią sobie i tragedii smoleńskiej największą szkodę". CZYTAJ WIĘCEJ


Tymczasem bp Wiesław Mering, wyraźnie zadowolony z zaproszenia przez prezydenta Komorowskiego papieża do Polski, w liście do niego stwierdził, że pięknym darem przed wizytą byłoby, gdyby pan prezydent załatwił koncesję dla Telewizji Trwam.
Jak słusznie zauważa Monika Olejnik: "Szkoda że w liście do prezydenta bp Mering nie napisał o tym, co sądzi na temat linii politycznej Radia Maryja, które głosi, że w Smoleńsku był zamach, i że prezydent został zamordowany. A winni są Putin do spółki z polskimi władzami".