Nie ma pieniędzy na podwyżki dla nauczycieli – taki wniosek nasuwa się po słowach Mateusza Morawieckiego. Premier na konferencji po posiedzeniu rządu przekonywał, że "budżet to nie jest worek bez dna i nie jest z gumy". – Gdzieś kończą się możliwości budżetowe, by zmieścić się w ograniczeniach – dodał.
Szykujący się do strajku nauczyciele mogli z nadzieją czekać na wystąpienie Mateusza Morawieckiego, ale premier nie miał dla nich żadnych dobrych wiadomości. Szef rządu zapytany o kwestię wzrostu wynagrodzeń w oświacie nie pozostawił złudzeń – na podwyżki dla nauczycieli pieniędzy zabraknie.
"Gdzieś kończą się możliwości budżetowe"
– W nawiązaniu do wielkich kwot, które padały, muszę powiedzieć coś, co jest oczywiste dla wszystkich, którzy zarządzają jakimś budżetem: budżet to nie jest worek bez dna, nie jest z gumy – przekonywał. – To, co udało nam się osiągnąć, ma związek z naprawą finansów publicznych, z pozbyciem się pewnych chorób, gospodarka była schorowana – dodał.
Premier podczas wtorkowej konferencji wyjaśniał ponadto, jak ważną kwestią jest deficyt budżetowy. – Trzymamy się ram unijnych ściśle i chcemy się przy tym pozostać. W tym i w przyszłym roku chcemy się utrzymać w ryzach 2-3 proc., aby nie przekraczać 3-proc. progu – wskazywał.