Filmowa biografia Queen była i tak bardzo, bardzo grzeczną interpretacją historii supergwiazd rocka. Chińczycy poszli krok dalej i usunęli z "Bohemian Rhapsody" fakt o homoseksualnej orientacji Freddiego Mercury'ego.
"Bohemian Rhapsody" zadebiutował na ekranach chińskich kin w ostatni weekend. Wersja przygotowana specjalnie przez cenzorów z Państwa Środka została skrócona o trzy minuty, czyli o długość scen świadczących o tym, że Freddie Mercury był gejem.
Widzowie w Chinach nie dowiedzieli się z filmu, że Jim Hutton był partnerem wokalisty Queen. Natomiast scena, w której wokalista przyznał się do tego, że wykryto u niego AIDS, została wyciszona, a napisy z tłumaczeniem usunięto.
Transmisja Oscarów z cenzurą na żywo
Chińscy cenzorzy byli również bardzo czujni w czasie ceremonii rozdania Oscarów. Kiedy Remi Malek, który wcielił się w rolę charyzmatycznego piosenkarza, odbierał statuetkę, powiedział "o geju i imigrancie, który żył własnym życiem". W chińskiej telewizji słowo "gej" zostało przetłumaczone na "specjalna grupa".
Grzeczna laurka
Nie czarujmy się, "Bohemian Rhapsody" to familijny film do niedzielnego obiadu, a nie autentyczna biografia supergwiazd rocka.
"'Bohemian Rhapsody' jest filmem w zamyśle familijnym, więc nie liczmy na dzikie orgie i skandaliczne imprezy, od których huczało wtedy w mediach. Homoseksualizm Freddiego został ukazany oszczędnie i bezpiecznie. Nawet mało obeznana w jego biografii osoba, nie będzie zszokowana zaprezentowanymi ekscesami" – pisał w swojej recenzji filmu dziennikarz naTemat Bartosz Godziński.