Nowym prezesem UODO ma zostać zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego.
Nowym prezesem UODO ma zostać zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Gazeta
Reklama.
Obecną prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych jest Edyta Bielak-Jomaa. Z wykształcenia jest prawniczką. Od 2015 roku do 2018 pełniła funkcję Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, która potem została przemianowana na prezesa UODO po wprowadzeniu w Polsce RODO. Jej kadencja kończy się w tym roku. Dlatego jest to okazja dla PiS i jego kandydata – Jana Nowaka, obecnie dyrektora biura UODO.
Problem w tym, że wybór Nowaka może odbyć się bezprawnie. Po pierwsze nie jest on prawnikiem, a aby zostać szefem UODO należy wyróżniać się wiedzą prawniczą. Nowak to absolwent Wydziału Mechaniki Precyzyjnej Politechniki Warszawskiej. Pomimo że pracuje jako dyrektor w UODO, nie zajmuje się tam kwestiami prawniczymi, a zarządczymi. Kwestia braku kwalifikacji Nowaka budzi spore kontrowersje w samym PiS-ie – jak podaje "Gazeta Wyborcza".
Po drugie Jan Nowak powinien być apolitycznym kandydatem, a wiadomo, że tak nie jest. Cały czas jest aktywnym politykiem PiS. Od 2002 roku zasiada w Radzie dzielnicy Warszawa Wola, a w partii rządzącej od lat odpowiedzialny jest za utrzymywanie dyscypliny partyjnej. Jego atutem jest dodatkowo fakt, że cieszy się zaufaniem Jarosława Kaczyńskiego.
Zdaniem rozmówców gazety wybór Nowaka to tak naprawdę upartyjnienie UODO. To niesie za sobą spore konsekwencje i zagrożenia, bo prezes tego urzędu może nakładać na firmy spore kary finansowe.
Jednym z urzędów państwowych przejętych ostatnio przez PiS było stanowisko Rzecznika Praw Dziecka. Do jego wyboru Sejm podchodził łącznie cztery razy. Ostatecznie wybrano kandydata obozu rządzącego Mikołaja Pawlaka, co do którego kwalifikacji wymaganych ustawowo również zgłaszano wiele wątpliwości.
źródło: "Gazeta Wyborcza"