Jak na praktykującego katolika przystało, Krzysztof Bosak zachowuje w piątek wstrzemięźliwość od pewnych pokarmów. Zdziwił się jednak mocno, kiedy po zamówieniu "dania bez mięsa" w kilku lokalach zaproponowano mu wyłącznie warzywa.
"Ostrów Tumski we Wrocławiu, lotnisko w Modlinie. Proszę w piątek o posiłek bez mięsa i proponują mi wyłącznie warzywa. A ryba? Okazuje się, że jest. I z lekkim zdziwieniem sprzedają mi rybę" – napisał Bosak na Twitterze.
Reprezentujący skrajną prawicę polityk wyciągnął z tej historii wniosek, że katolicy znaleźli się w mniejszości wobec wegan. Zaczął nawet prowadzić w tym temacie szerszą dyskusję na Twitterze. "Czy katolik nie może być weganinem?" – pytano Bosaka. "Może, aczkolwiek jeszcze takiego nie spotkałem" – odparł.
Ryba to mięso?!
Istota problemu Krzysztofa Bosaka leży jednak gdzie indziej. Narodowiec po prostu wykazał się brakiem podstawowej wiedzy i pomylił danie bezmięsne z daniem postnym. To prawda, że katolicy w piątki nie jedzą drobiu, wieprzowiny, wołowiny, czy baraniny i tradycyjnie wybierają w ten dzień ryby. Nikomu w Kościele nie przyszło jednak do głowy twierdzenie, że rybie tkanki nie są mięsem.
Katolicka reguła żywieniowa dotycząca piątków wzięła się po prostu stąd, że w dawnych wiekach barany, woły, świnie, czy ptaki ubijane były raczej na specjalne okazje. Tego typu mięso było trudno dostępne dla zwykłych ludzi. Na obszarach, na których wyrosło Chrześcijaństwo za strawę dla ubogich uchodziły natomiast nie tylko ryby, ale i owoce morza. Uznawano je więc za idealne jedzenie na dzień postu.
Konfederacja
Przypomnijmy, że Krzysztof Bosak dołączył do koalicji Konfederacja, która zrzesza przedstawicieli radykalnej prawicy. Ugrupowanie m.in. Janusza Korwin-Mikkego, Grzegorza Brauna czy Roberta Winnickiego wystawia swoich kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ich "jedynką" na Mazowszu została kontrowersyjna działaczka ruchu pro-life, Kaja Godek.