Jacek Saryusz-Wolski, były polityk Platformy Obywatelskiej, obecnie "jedynka" na warszawskiej liście PiS do Europarlamentu, udzielił wywiadu dla wPolsce.pl. W rozmowie z prawicową telewizją nie szczędził krytyki szefowi Rady Europejskiej. Być może wciąż żywi urazę do Donalda Tuska, gdyż – jak pamiętamy – uległ mu w wyborach na szefa RE w stosunku 27:1.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Kompetencje, których nabrał Donald Tusk przez ostatnie cztery lata pracując w Brukseli, jak bardzo mogą się Polsce przysłużyć? – zapytał prawicowy dziennikarz.
– Mogą Polsce zaszkodzić, ponieważ dotąd te znajomości wykorzystywał przeciw Polsce: uruchamiając i koordynując akcję ulica i zagranica, popierając sankcje i art. 7 – wyjaśniał Saryusz-Wolski.
– Upatrywanie w ciągu dalszym i w tych znajomościach jakiegoś pozytywnego czynnika dla Polski jest groteskowe. Sądzę, że jest niebezpieczny z tego względu, że wszystkie kontakty i znajomości, które posiadł pełniąc swoją funkcję, mógłby wykorzystać jeszcze bardziej przeciwko Polsce i w tej roli nie chciałbym go wiedzieć w Polsce – dodał eurodeputowany.
– Nie sądzę, żeby można dać jakikolwiek przykład, w czym Polsce pomógł w tym czasie, natomiast można wiele przykladów podać, w czym Polsce zaszkodził – analizował kandydat PiS na europosła.
Sam Jacek Saryusz-Wolski niedawno w nietypowy sposób rozpoczął swoją kampanię przed wyborami do Europarlamentu. Pokazał bowiem zdjęcie, na którym z poważną miną wykonywał ćwiczenia fitness na stepperze. "Rozgrzewka przed kampanią wyborczą do Parlamentu Europejskiego" – napisał w tweecie. Niektórzy komentowali jednak zdjęcie w tonie "usuń to na Boga".
Skomentował też konwencję wyborczą PiS, w której brał udział. "To zaszczyt być na konwencji patriotów z PiS, po 2 latach 'kwarantanny' i wielka ulga nie być już w obozie Targowicy" – pisał na Twitterze.
Niektórzy internauci w reakcji dopytywali, który etap politycznej kariery europoseł ma na myśli, bowiem w roku 1980, gdy Polacy masowo wstępowali do "Solidarności", on zapisał się do PZPR (z partii odszedł półtora miesiąca po wprowadzeniu stanu wojennego).