Remont prezydenckiego samolotu wykonała firma na zlecenie rosyjskich służb specjalnych – podała podkomisja smoleńska w nowym komunikacie na temat Tu-154M, który 9 lat temu rozbił się pod Smoleńskiem.
W środę obchodzimy 9. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Podkomisja mająca ustalić przyczyny tragedii wykorzystała tę okazję do ujawnienia nowych informacji na temat maszyny, którą polska delegacja leciała do Smoleńska w 2010 r.
Jak podaje "Gazeta Polska Codziennie", z raportu podkomisji wynika, iż "w 2009 r. podsekretarz stanu w MON informował szefa resortu, że remont samolotów Tu-154M jest również nadzorowany przez II Departament Federalnej Służby ds. Współpracy Wojskowo-Technicznej z Zagranicą Federacji Rosyjskiej, który wyraził zgodę na dokonanie remontu samolotów w OAO Aviacor Samara". Gazeta zwróciła uwagę, że Federalną Służbą Wojskowo-Technicznej Współpracy (FSWTW) kierują funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych.
Podkomisja smoleńska wskazała, że w szczególności analizowano działania, które doprowadziły do powierzenia remontu wskazanemu przez stronę rosyjską konsorcjum firm MAW-Telecom i Polit-Elektronik, współdziałającemu z zakładami Aviacor w Samarze.
Autorzy komunikatu nawiązali też do informacji, które niedawno opublikowano w tygodniku "Sieci". Jak twierdzili dziennikarze, większość próbek przebadanych przez Forensic Explosives Laboratory w Wielkiej Brytanii potwierdza, że na wraku Tu-154M obecne są "ślady substancji używanych do produkcji materiałów wybuchowych".
Podkomisja smoleńska przekazała, że "obecność materiałów wybuchowych na wraku samolotu wykryto przy użyciu różnych metod zarówno w ośrodkach krajowych, jak i zagranicznych".