Kilka dni temu zatrzymano w Hiszpanii Marka Falentę. Jednak podczas gdy pod adresem policji sypały się gratulacje, dziennikarz "Polityki" stwierdził, że poszukiwania biznesmena były celowo opóźniane. Te słowa nie spodobały się ani szefowi MSWiA, ani polskiej policji.
Jak zauważył bowiem Rzeczkowski, 1 lutego sąd w Warszawie wydał nakaz doprowadzenia Falenty do więzienia, gdy ten nie stawił się na odbycie wyroku. Mimo to wciąż nie trafił on do placówki, gdyż zdaniem policji otrzymała ona pismo dopiero sześć dni później. Dopiero miesiąc później od dnia, w którym Falenta miał rozpocząć odsiadkę, policja wystawiła list gończy – 1 marca zaczęto poszukiwania. Aż 18 dni zajęło jednak utworzenie przez policję z Warszawy i Poznania specjalnej grupy pościgowej.