Robert Biedroń stara się być otwarty jeśli chodzi o ujawnianie faktów z jego przeszłości. Stąd w wielu wywiadach wypowiadał się nie tylko na temat swojej młodości czy edukacji, ale także zdradził wiele szczegółów odnośnie swojej rodziny.
Życiowego partnera Roberta Biedronia zna każdy, kto chociaż trochę interesuje się polityką. To Krzysztof Śmiszek, prawnik, działacz społeczny oraz członek partii Wiosna. Śmiszek i Biedroń są parą od 2002 roku. Obaj startują w wyborach do Parlamentu Europejskiego, Biedroń jako jedynka w Warszawie, a Śmiszek jako jedynka na Dolnym Śląsku.
Ale Robert Biedroń nigdy nie krył się ani ze swoją orientacją i partnerem tak samo jak z tym, kim byli jego rodzice. Często wspominał o nich w wywiadach. Lider Wiosny urodził się w Rymanowie, a wychował w Krośnie. Jest synem Heleny i Zdzisława. Ma dwóch młodszych braci i młodszą siostrę.
Alkohol i przemoc
Rodzice Biedronia pracowali jako nauczyciele w technikum naftowym. Ona była członkinią Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", a on do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Zdzisław Biedroń nadużywał alkoholu i był agresywny, o czym lider Wiosny często wspominał w rozmowach z dziennikarzami oraz napisał w swojej książce "Pod prąd" wydanej w 2016 roku.
"Ojciec bił nas często. I wszystkim, co było pod ręką. A najgorsze było to, że nie potrafiłem wyczuć, w którym momencie ojciec jest w nastroju, by mi przyłożyć. Czy jak wraca pijany, jest w dobrym humorze, czy nie? To odgadywanie nastroju było ważnym elementem, ale nigdy go nie rozszyfrowałem" - zwierzał się w książce Biedroń.
Jego rodzinie nie powodziło się za dobrze. Bardzo często nie wystarczało im na zapłacenie rachunków. "Moja mama pisała mi zwolnienia, jak klasa gdzieś jechała. Z tego samego powodu nie byłem na swojej studniówce. Nie było nas na to stać. Lęk o to, czy uda się zapłacić rachunki na koniec miesiąca nie powinien pojawiać się w żadnym polskim domu. A tak bardzo często było" - mówił w jednym z wywiadów były prezydent Słupska.
Wyjazd i choroba ojca
Taka sytuacja utrzymywała się aż do lat 80. kiedy rodzice Biedronia razem z jego siostrą wyjechali do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego jutra. Po krótkim czasie córka Biedroniów wróciła do Polski nie mogąc znaleźć dla siebie pracy za oceanem. Lider Wiosny w swojej książce także wspomniał o rodzeństwie.
"Jestem najstarszy. Kolejny jest Rafał, o dwa lata młodszy, z którym tak naprawdę się wychowałem. Byliśmy przyjaciółmi. Jest jeszcze Krzysztof, młodszy o sześć lat, i Monika o osiemnaście" - pisał Robert Biedroń.
Tuż po siostrze z USA wrócił ojciec Biedronia, u którego zdiagnozowano nowotwór płuc. Wtedy relacje między ojcem a synem uległy poprawie. Polityk woził nawet go do Centrum Onkologii. Ale nigdy nie rozmawiali na temat przeszłości i orientacji seksualnej Roberta. Po śmierci ojca Biedroń żałuje, że tej rozmowy nigdy nie odbyli.
- Tato już nie żyje, ale mama jest bardzo dumna i się popłakała, kiedy mnie wybrano. Długo mi mówiła, że popełniłem wielki błąd, mówiąc publicznie, że jestem gejem, że zrobiłbym szybciej tak zwaną karierę, jeślibym siedział w szafie, że przez bycie jawnym gejem mam zawsze gorzej. Przeszliśmy z mamą tę trudną drogę wspólnie, to wszystko bardzo dużo ją kosztowało. Dzisiaj sąsiedzi gratulują jej syna - mówił portalowi Gazeta.pl polityk Wiosny.
Helen Biedroń towarzyszy synowi przy wielu okazjach związanych z jego polityczną działalnością. Była obecna podczas jego zaprzysiężenia na prezydenta Słupska oraz na konwencji założycielskiej jego partii w Warszawie.