Kobiety to czyścioszki, które obsesyjnie się myją i codziennie spędzają w łazience minimum godzinę. Tak się jakoś utarło, że wygląd zewnętrzny to dla nas wszystkich priorytet i wyglądaniu ładnie poświęcamy większość naszego czasu. Oczywiście – jak większość przekonań dotyczących płci to bzdury. Bo dużo Polek wcale nie myje się codziennie. Nie mówiąc już o myciu włosów. W końcu po coś jest ten suchy szampon.
Kobiety mogą być brudasami. Kto im zabroni? "Płeć piękna" do niczego nie zobowiązuje. Fiołkami pachnieć nie musimy.
Codzienna kąpiel wcale nie musi więc być najważniejszym punktem dnia. I dla wielu Polek nie jest, co niektórych może bardzo zdziwić. A nawet zszokować.
Badanie przeprowadzone przez TNS OBOP pokazuje jasno, że wiele Polek wcale nie myje się codziennie, co uważane jest w dbaniu o higienę za absolutne minimum. Nie robi tego aż 17 procent badanych kobiet, 3 proc. bierze prysznic lub kąpie się raz w tygodniu lub rzadziej, a 2 procent wcale (chociaż to już przypadki skrajne).
Jednak trudno dostrzec to na ulicy, w komunikacji miejskiej czy pracy. Kobiety raczej... nie śmierdzą. Są zadbane. Makijaż, ułożone włosy, zrobione paznokcie, perfumy.
O co więc chodzi?
O... zmęczenie.
"Czasem czuję się jak żul"
"Zasnęłam w ubraniu, obudziłam się dopiero rano" – takie zdanie często pojawia się w kobiecych rozmowach. Oczywiście nie ma nic przyjemniejszego niż ciepły prysznic, mięciutka piżamka i pod kołderkę, ale prawda wygląda tak, że to wysiłek, na który wiele kobiet po prostu nie ma pod koniec dnia siły.
Iga pracuje na dwa etaty, poza domem jest od rana do późnych godzin wieczornych. Nie ma oporów i mówi wprost, że myje się co dwa dni.
– Nie chce mi się, nie mam czasu. Nie jest to już dla mnie takie ważne. Szczególnie rano: nie będę spędzała godziny czasu codziennie, jak kiedyś żeby wyjść z domu. Mam życie, obowiązki. Dbam oczywiście o higienę: co wieczór robię demakijaż, myję zęby rano i wieczorem, używam dezodorantu. Nie śmierdzę, jeśli o to chodzi, nie mam problemu z potliwością – mówi.
Marysia mówi z kolei, że czasem czuje się jak żul. – Wiem, że powinnam się umyć, ale nie mam siły. Rano mi się nie chce, bo ledwo zwlekam się z łóżka. A wieczorem na to łóżko padam i sił starcza mi tylko na przebranie się w piżamę i umycie zębów. Chociaż, co wstyd przyznać, to ostatnie nie zawsze mi wychodzi. Staram się to zmienić, bo myślę, że lepiej bym się czuła, gdybym bardziej przykładała wagę do codziennej higieny. Ale ledwo żyję, mam ciężką pracę i to jest na ostatnim miejscu. Może się zaniedbuję – opowiada.
Ania stara się myć codziennie, jednak czasem również jej to nie wychodzi. – Wracam do domu, kładę się i odpalam Netflixa, po czym... zasypiam. No i budzę się rano, w ubraniu, czasem z resztkami makijażu, jeśli nie zmyłam go wcześniej. Czuję się wtedy super niekomfortowo i brudno, więc biorę prysznic rano. Ale jeśli zaśpię i nie mam na to czasu, to pozostaje szybkie ochlapanie się w umywalce, dezodorant i perfumy. Dzień wtedy stracony, bo czuję się po prostu źle, mimo że brzydko nie pachnę – wyznaje.
– Może jestem leniem, może mam za dużo obowiązków, może coś ze mną nie tak. Ale myje się raczej co drugi dzień. Dezodorantu i perfum używam, a co wieczór myję twarz i zęby. Czasem też stopy i pachy, jeśli dzień był intensywny – śmieje się z kolei Weronika. I dodaje, że nikt raczej jej bycia brudasem nie wypomni. – Dobrze się maskuję – wybucha śmiechem, po czym poważnieje i zaznacza: – Brudaską się serio nie czuje. Raczej zmęczoną, smutną trzydziestką.
Co w sumie wpisuje się w teorię, że 30 to nowy 50, o czym pisaliśmy w naTemat. Młodzi ludzie są tak zmęczeni i obciążeni, że na dbanie o siebie nie starcza im czasu, siły i ochoty. Najważniejsze jest bowiem... spanie.
"W liceum potrafiłam nie pójść do szkoły z powodu pryszcza"
Co ciekawe, takie nastawienie do codziennej higieny przychodzi wraz z wiekiem. Nastolatki zwykle myją się wręcz obsesyjnie. Raz dziennie, czasem nawet dwa.
Beata, która ma dwie nastoletnie córki, mówi, że codzienna kąpiel to dla nich absolutny priorytet. – Nie tak dawno mieliśmy awarię wanny, trzeba ją było całą rozebrać. Na jeden dzień trzeba było więc odpuścić mycie. Dla moich córek to była tragedia! Płakały, krzyczały, pomstowały. To nie był łatwy dzień – śmieje się Beata.
Iga tez zauważa, że to chyba kwestia wieku – dziewczyny w wieku nastoletnim chcą zawsze wyglądać atrakcyjnie. Boją się opinii otoczenia, śmiechów za plecami, chcą uniknąć obciachu. Jednak potem to wszystko nie jest już takie ważne – kobiety są pewniejsze siebie i bardziej zależy im na tym, co one chcą, niż co myślą inni. I szkoda im po prostu czasu.
- W liceum potrafiłam nie pójść do szkoły, jak nie umyłam włosów albo wyskoczyły mi pryszcze – opowiada Iga. I dodaje: – Są sprawy ważniejsze. Jesteś czymś więcej, niż tylko wyglądem.
W ogóle to nie jest ważne dla mnie. Już mnie nie obchodzi, co ktoś pomyśli jak mam nieogolone pachy na siłowni. Brak makijażu, okulary, nieumyte włosy – szczerze mówiąc, mi to wisi. Jeśli czuję się z tym dobrze, to mi to wystarczy.
Właśnie. Włosy.
"Nie ufam kobietom, które nie używają suchego szamponu"
Przyjęło się, że włosy trzeba myć często – najlepiej co dwa dni, co zalecają dermatolodzy. Szczególnie jeśli są dłuższe lub szybko się przetłuszczają.
Jednak podczas gdy krótki prysznic można jeszcze przeżyć po ciężkim dniu pracy, to mycie i suszenie włosów wiele kobiet po prostu przerasta. Nie mówiąc już o myciu porannym i układaniu fryzury. Horror. Według badania TNS OBOP 4 procent ankietowanych kobiet myje włosy raz na tydzień. A nawet rzadziej.
– Nie będę codziennie myła włosów, bo zajmuje to mnóstwo czasu. Muszę potem suszyć, bo nie mogę chodzić z mokrą głową – opowiada Iga.
Na szczęście teraz nie jest to taki problem. Dlaczego? Bo istnieje wynalazek, który ratuje życia i jest najwspanialszym produktem codziennego użytku. Suchy szampon. Ósmy cud świata.
– Nawet jak mam bardzo tłuste włosy, to suchy szampon to maskuje. Włosy wyglądają ok, robię jakiegoś koczka i wychodzę. A nawet, jak ktoś pomyśli o mnie źle, to średnio mnie to obchodzi – dodaje Iga.
Ania przyznaje z kolei, że wie, że suchy szampon na dłuższą metę niszczy włosy. – Staram się go ograniczać. Ale jeśli trzeci wieczór z rzędu zasnę w ubraniu, a rano jestem spóźniona, to nie mam wyjścia. Chłopak się zawsze ze mnie śmieje. Mówi ze śmiechem "o, widzę, że myjesz włosy", kiedy się psikam tym szamponem – opowiada.
– Suchy szampon jest teraz niezbędnikiem kobiety. W domu mam ich kilka, a w torebce wersję mini. Nie ufam kobietom, które go nie używają. Chyba mają za dużo czasu – śmieje się z kolei Aga.
"Jak chcę ładnie wyglądać, to się poświęcam"
Jaki z tego wszystkiego wniosek? Życie jest męczące, kąpiel jest męcząca. Wiele kobiet buntuje się też przeciwko przymusowej higienie – tej częstej i regularnej. Bo fajnie się umyć, ale życie wchodzi w paradę.
Jednak moje rozmówczynie przyznają, że jak już biorą kąpiel, to robią to z pompą.
– W sobotę napuszczam pełną wannę wody, dodaję sól, olejki eteryczne, czasem nawet płatki kwiatów. Siedzę w ciepłej wodzie, w pianie, czytam książkę, słucham muzyki. Zapalam też świece. Wtedy czuję się zrelaksowana i ta kąpiel przynosi mi aktualną przyjemność – opowiada Marysia.
A Aga wyznaje, że jeśli idzie na imprezę, ważną randkę lub spotkanie, to w łazience potrafi spędzić nawet godzinę. – To po prostu kwestia priorytetów. Jeśli chcę ładnie wyglądać, to się temu poświęcam. Ale jeśli w codziennym kieracie nie mam na to ochoty, to tego nie robię. Po prostu – mówi.
Grunt to więc znalezienie złota środka. I sztuka kamuflażu.