
Teraz bowiem, kiedy pracodawca ma do wyboru zatrudnienie młodej kobiety i mężczyzny - identycznie wykształconych i doświadczonych - rozsądek podpowiada mu wybranie mężczyzny. Tak samo myślą szefowie, wybierając pracowników do awansów i podwyżek. Możemy uznać, że są niesprawiedliwymi mizoginami, którzy nie chcą wspierać kobiet na rynku pracy. Ale popatrzmy też krytycznie na siebie. Ci ludzie muszą liczyć pieniądze, żeby ich firmy nie upadły. I nie mogą inwestować w pracowników, którzy zaraz znikną, porzucą niedokończone projekty i nie do końca obsłużonych klientów. Obecnie pracodawca, który zatrudni dużo młodych kobiet, musi się zatem liczyć z tym, że będzie co chwila gasił pożar. CZYTAJ WIĘCEJ
To wina kobiet?
Państwo nie oferuje wystarczającego wsparcia?
Jak się pan zapatruje na pracowniczkę w ciąży?