Porsche, które ma 245 koni mechanicznych i jest niewielkim SUV-em. Brzmi jak świętokradztwo, ale w praktyce ten zestaw jest bardzo przyjemny w użytkowaniu. Macan z dwulitrowym, czterocylindrowym silnikiem to dość dynamiczne auto, które może nie da wam (większego) dreszczyku emocji, ale jest wprost idealne do połykania kilometrów. Żeby jeszcze tylko spalanie nie było takie powalające.
Macan to prawdziwy megahit niemieckiego producenta samochodów sportowych. Dość powiedzieć, że od 2014 roku, kiedy Macan pojawił się na rynku, do połowy 2018 roku ten młodszy (i mniejszy) brat Cayenne'a znalazł aż 350 tysięcy nabywców. Macan jest też hitem w Polsce - w 2018 roku nabyło go 655 osób i był to najpopularniejszy model tej marki w Polsce.
Dla porównania - Porsche 911 skusiło mniej niż 200 osób. Ale prawda jest też taka, że gdyby nie Macan czy Cayenne, Porsche nie miałoby środków na dopracowywanie do absurdalnej wręcz perfekcji kolejnych generacji 911. Cieszmy się więc, że ten model istnieje. Tym bardziej, że... to przecież cholernie dobre auto.
Najpiękniejszy tył samochodu świata
Nowy Macan to tak naprawdę lifting pierwotnego modelu. Co tu się zmieniło? Osoba wzięta z ulicy raczej nie dostrzeże większych zmian z przodu auta, również wnętrze jest stosunkowo podobne do pierwowzoru - pojawił się nowy, większy ekran (znany z innych modeli) oraz nieco zmodyfikowane analogowo-cyfrowe zegary. Jest też sportowa kierownica z 911.
Najistotniejszy jest jednak tylny pas. To dzięki zmianom w tej części "nowy Macan" upodobnił się do pozostałych aut w gamie Porsche i dzięki niemu jest... taki ładny. W Macanie znajdziecie teraz ciągnący się przez cały zderzak trójwymiarowy, trzyczęściowy pas świetlny LED. Zupełnie taki jak choćby w Panamerach czy nowej 911.
Mówcie co chcecie, ale dosłownie w każdym jednym modelu Porsche ten pas wygląda doskonale i tu nie jest inaczej. Jestem wielkim fanem tego rozwiązania i mam nadzieję, że Porsche szybko się z niego nie rozmyśli. Do tego w testowanym egzemplarzu ten pas był przyciemniony, co w połączeniu z lakierem Miami Blue (wcześniej w Macanie niedostępnym) dało piorunujący efekt. Palce lizać.
Nie jeździ jak SUV
Istotą tego modelu jest jednak jazda - i Macan, tak jak każde Porsche, w tej materii po prostu dowozi. Najbardziej kontrowersyjny element tego auta to oczywiście silnik. Dwulitrowa, czterocylindrowa jednostka to wyrób... Volkswagena. Tutaj ma 245 koni mechanicznych i jak się domyślacie, możecie spotkać ten motor w innych, nieco mniej "efektownych" autach niż Macan.
Czy jest źle? Właściwie to nie. Jeśli ktoś z Was miał okazje jeździć kiedykolwiek innym Porsche, to taki dwulitrowy Macan raczej nie wywoła palpitacji serca przy ruszaniu spod świateł. Z drugiej strony to wciąż bardzo sensowne 6,3 sekundy do setki. A do przepisowych w mieście 50 km/h Macan 2.0 rozpędzi się w... dwie sekundy. Więc jak już przypomnimy sobie, że w tym kraju maksymalna prędkość to 140 km/h, to o takim Macanie w żadnym razie nie można powiedzieć, że jest wolny.
Zawodzi za to dźwięk niewielkiej jednostki, ale to było do przewidzenia. Konstruktorzy jednocześnie nie starali się na siłę zawrócić rzeki i po prostu auto porządnie... wyciszyli. Dźwięk silnika(dość toporny) dociera do kabiny głównie przy wyższych obrotach. Może nie robi to wielkiego wrażenia, ale na dłuższą metę to jednak SUV do łykania kilometrów. W spokoju.
Co z drugiej strony nie znaczy, że Macan nie poradzi sobie jako auto sportowe. Kiedyś już pisałem o tym przy okazji wizyty na torze Silesia Ring. Dosłownie każde Porsche radzi sobie doskonale na torze i Macan nie jest żadnym wyjątkiem, o czym już Was przekonywałem niemal dwa lata temu.
Po liftingu nic się w tej materii nie zmieniło. Za te pieniądze (o czym później) lepiej prowadzącego się SUV-a po prostu nie można kupić. I kropka. Macan jeździ genialnie - jest przyklejony do asfaltu, sztywny w zakrętach (nadwozie wręcz nienaturalnie nie wygina się), a napęd na obie osie zapewnia mu doskonałą trakcję.
To samochód, który w ogóle nie boi się prędkości. Dla którego te 140 km/h na autostradzie to zwyczajnie za mało. Macan jeszcze lepiej czuje się przy wyższych prędkościach. Wtedy - jak każde Porsche - pokazuje swój pazur. Jak jest doskonały w kwestii właściwości jezdnych. Na dodatek układ kierowniczy z charakterystycznym oporem jest tak precyzyjny, że właściwie kierownica jest przedłużeniem dłoni kierowcy. O to chodzi w prawdziwym sportowym aucie i nieważne, że to SUV.
Czy coś nie zagrało? Tak - spalanie. Normalnie bym napisał, że to przecież Porsche, więc nie ma co liczyć, ale tym razem to jednak "wersja ekonomiczna". Mimo to dwulitrowy silnik pochłania naprawdę duże ilości paliwa. Zejście w mieście poniżej 15 litrów na sto kilometrów w mojej ocenie jest niewykonalne. Trzeba głaskać ten pedał gazu, hamować silnikiem, a... i tak nie wychodzi. W trasie jest podobnie - Macan dobrze czuje się rozpędzony na autostradzie, ale co chwilę trzeba zjeżdżać na dokarmianie. Polecam powiększony, 75-litrowy bak paliwa.
Ulubiony w Polsce i ostatni taki
Pomimo tych drobnych "nieporozumień" ostatecznie wydaje mi się, że taki dwulitrowy Macan to naprawdę ciekawy pomysł. Tym bardziej, że cena jak na Porsche jest całkiem zachęcająca. Pamiętacie, jak na początku tekstu wspomniałem, że w zeszłym roku w Polsce sprzedano 655 Macanów?
Z nich wszystkich większość to własnie takie egzemplarze z dwulitrowymi silnikami. Wpływ ma na to zapewne w dużej mierze cena. Czterocylindrowy Macan startuje w Polsce od niecałych 250 tysięcy złotych. Oczywiście po doposażeniu w kilka bajerów cena błyskawicznie może przekroczyć 300 tysięcy, niemniej jednak taniej za bardzo się nie da. Również rata leasingowa takiego auta nie składa się z pięciu cyfr, co przecież dla wielu marzących o Porsche jest zaporą nie do przejścia.
W tym kontekście Macan to naprawdę udane auto. Tym bardziej, że... powoli żegna się z nami, więc trzeba się szybko decydować. Już po liftingu z gamy zniknęły silniki diesla, które tutaj nawet pasowały. Natomiast następny Macan (całkowicie nowa generacja, nie lifting) będzie już. całkowicie elektryczny. Tak, dobrze czytacie - nie także elektryczny, ale wyłącznie elektryczny. Ma pojawić się na rynku po 2020 roku.
Biorąc pod uwagę, że obecny Macan to kura znosząca złote jajka, plany Porsche wydają się dość zaskakujące. Ale pewnie wiedzą co robią. Jak zawsze.
Porsche Macan 2.0 na plus i minus:
+ Właściwości jezdne + Wygląd + Powiedzmy, że cena + Osiągi wcale nie takie złe - Spalanie - Dźwięk silnika