Michał Tusk, syn premiera Donalda Tuska
Michał Tusk, syn premiera Donalda Tuska Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta

"Mamy prawo czuć się oszukani. (...) Syn premiera, nasz niedawny kolega, kompletnie się pogubił" – w takich słowach, w specjalnym oświadczeniu, zwraca się do Michała Tuska redaktor naczelny trójmiejskiej "Gazety Wyborczej" Jan Grzechowiak.

REKLAMA
Oświadczenie naczelnego "Gazety Wyborczej Trójmiasto" to konsekwencja medialnych publikacji o związkach Michała Tuska z firmą OLT Express. Światło dzienne ujrzała umowa, jaką syn premiera podpisał z przewoźnikiem. Z publikacji "Wprost" wynika, że Michał Tusk podjął współpracę z linią lotniczą OLT, gdy pracował jeszcze w redakcji trójmiejskiej "Gazety Wyborczej" i jako dziennikarz zadawał pytania dyrektorowi OLT, na które potem – jako rzecznik dyrektora – odpowiadał.
"Stanowczo zaprzeczam, jakoby Michał Tusk sam napisał pytania i odpowiedzi do wywiadu z dyrektorem OLT. Pomysłodawcą i autorem tekstu jest nasz redakcyjny ekspert od komunikacji i ówczesny przełożony Tuska Michał Jamroż" – pisze w oświadczeniu Jan Grzechowiak z "GW".
Udział młodego Tuska miał sprowadzać się do pomocy przy konstruowaniu pytań i przekazaniu ich przedstawicielowi OLT Express. – Teraz dowiadujemy się, że nas oszukał i sam napisał odpowiedzi – przyznaje Grzechowiak.
Jan Grzechowiak
redaktor naczelny "Gazety Wyborczej Trójmiasto"

Po siedmioletniej niemal idealnej współpracy z Michałem trudno mi w to uwierzyć. Albo więc dziennikarze "Wprost" zniekształcili jego wypowiedź, albo syn premiera, nasz niedawny kolega, kompletnie się pogubił.


Naczelny dodaje, że nikt w redakcji gazety nie wiedział, że Michał Tusk pracuje w OLT Express. Dlatego też Jan Grzechowiak czuje się oszukany. "Michale, nie tak wyobrażałem sobie koniec Twojej przygody z Gazetą" – pisze na zakończenie.