
Reklama.
Radosław Sikorski podzielił się na Twitterze krótką historią o tym, jak odmówił udziału w debacie organizowanej przez publicznego nadawcę. "Reżimowe radio zaprosiło mnie do regionalnej debaty, w której bezstronnym moderatorem ma być p. Michał Rachoń" – napisał Sikorski.
Były minister spraw zagranicznych nie przebierał w słowach i Michała Rachonia nazwał "bezwstydnym pisowskim propagandystą". "Sami sobie debatujcie w takim gronie. Kandyduję między innymi po to, aby kiedyś media publiczne uwolnić od takich kreatur" – dodał Sikorski.
Polityk pisząc o kandydowaniu, miał na myśli swój start w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Sikorski kandyduje z list Koalicji Europejskiej. Został "jedynką" w okręgu nr 2, Bydgoszcz.
Pod postem Sikorskiego natychmiast rozgorzała dyskusja o słowach użytych przez polityka. Jedni zgadzali się z treścią wpisu, inni stawali po stronie dziennikarza TVP.
"No jasne, jeszcze by zapytał o coś, na co Pan nie chce odpowiadać. A że nie jest Rachoń głupi, to lepiej iść do radia przychylnego i tam rozmawiać o sukcesach PO, może o Pana sukcesach" – napisał jeden z internautów. "Panie Radosławie, w czym problem? Było by przecież Praworządnie i Sprawiedliwe, a oto im chyba chodzi" – brzmi inny komentarz.