Ten pomysł Roberta Biedronia może zaskakiwać. Lider Wiosny zaproponował Jarosławowi Kaczyńskiemu i Grzegorzowi Schetynie udział w debacie o przyszłości Polski i Europy. Padła już nawet konkretna data, która może oznaczać, że Biedroń chciałby ukraść show Donaldowi Tuskowi.
Jarosław Kaczyński, Grzegorz Schetyna i Robert Biedroń w jednej debacie? Zdaniem lidera Wiosny, to możliwe do zrealizowania. Były prezydent Słupska wyszedł z propozycją, by właśnie z szefami dwóch największych ugrupowań podyskutować o polityce.
– Porozmawiajmy o Polsce. Porozmawiajmy o Europie. Zapraszam Was do wspólnej debaty! Nie chowajcie się w Sejmie! 3 maja, wieczorem, na żywo, przed kamerami – powiedział Robert Biedroń na konferencji prasowej.
Lider Wiosny stwierdził pod adresem szefów PiS i PO, że "czas przestać uciekać od najważniejszych tematów".
"Kłócicie się o stołki i posady"
– Czas, byście wreszcie powiedzieli wszystkim, jaką macie wizję polskiej edukacji, ochrony zdrowia czy systemu emerytalnego – wymieniał polityk. – Konflikt waszych partii trwa już 14 lat. Od 14 lat polską politykę dominują wasze walki toczone tam za nami, w Sejmie, w mediach i za kulisami – dodał.
Biedroń podkreślił, że spór obu partii "niszczy nasz kraj". – Jest jałowy, bo nie dotyczy spraw istotnych. Nie jest o to, jak rozwiązać problemy Polek i Polaków. Kłócicie się o stołki i posady. O to, kto kogo jak nazwał i kto komu nie przerywał – wskazał przewodniczący Wiosny.
Ukradnie show Tuskowi?
Z propozycji Biedronia można wysnuć wniosek, że zaproponowana przez niego data 3 maja nie jest przypadkowa. Tego dnia w Warszawie odbędzie się także zapowiadany od dawna wykład Donalda Tuska zatytułowany "Nadzieja i odpowiedzialność. O Konstytucji, Europie i wolnych wyborach". Były premier już zapowiedział, że będzie miał "coś ciekawego i ważnego do powiedzenia".
Biedroń swoją propozycją debaty być może próbuje ukraść show przewodniczącemu Rady Europejskiej, ale jedno jest pewne – zaczepia liderów bloków wyborczych z zupełnie innej ligi niż Wiosna. W ostatnich sondażach przed wyborami do PE, PiS i KE idą praktycznie łeb w łeb, a ugrupowanie byłego prezydenta Słupska walczy, by przekroczyć próg wyborczy.