– Nie umiem kochać, nie wiem, co to znaczy miłość – mówi w rozmowie z naTemat kobieta, która wychowała się w domu, w którym codziennością był alkohol. W domu, w którym brakowało bliskości. Jaki jest tego efekt? Dziś nie umie stworzyć poprawnej relacji. O tym, jak kocha się kogoś, kto nie kocha samego siebie, o niezliczonej liczbie prób, o walce o najbliższą osobę opowiadają zarówno Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA), jak i ich partnerzy.
Podobno dla miłości jesteśmy w stanie zrobić wiele. Są jednak pewne granice, momenty i zdarzenia, po których rozsądek podpowiada, że powinno się powiedzieć stanowcze "Nie". Mimo wszystko dla tego wyjątkowego uczucia jesteśmy zdolni te granice przesuwać. Czasami w nieskończoność. Wtedy też zamiast bliskości, zrozumienia, zaufania i poczucia spokoju obok ukochanej osoby, pojawią się destrukcyjne uczucia i emocje.
Tak bardzo często wygląda rzeczywistość partnerów DDA. Nie chodzi o to, że Dorosłe Dzieci Alkoholików skazane są na samotność, bo inaczej wyrządzę krzywdę wszystkim dookoła.
Uwaga! Nie wszystko jest tak jednoznaczne. Nie ma jednego wzoru, do którego pasuje każdy DDA. Jeśli ktoś tak uważa, buduje świat na podstawie stereotypów. Dorosłe Dzieci Alkoholików potrafią walczyć i o siebie, i o swoje związki. Nie są to ludzie "naznaczeni" i noszący na sobie pewne piętno. Są to ludzie, którzy potrafią cieszyć się życiem, dawać i brać miłość, którzy potrafią tworzyć wspaniałe relacje, bo są tak samo wartościowe, jak każdy inny i tak samo zasługują na wszystko, co dobre.
Bywa jedna, że osoby skrzywdzone w dzieciństwie nie wiedzą jak radzić sobie z budowaniem swojego własnego świata. Świata, który powinien być bezpieczny, czyli zupełnie inny niż ten, który kiedyś był ich codziennością.
I tu pojawia się kolejny problem, ponieważ deficyty takich osób mogą bardzo źle wpływać na ich partnerów, czyli osoby, które chcą zaoferować im dużo więcej niż to, co otrzymali, kiedy byli mali.
Bardzo go kocham, choć skrzywdził mnie wiele razy
– Jest bardzo ciężko – zaczyna rozmowę ze mną Martyna. – On nie wie, jak powinien wyglądać normalny związek. Odkąd pamięta, a są to bardzo wyraźne wspomnienia, jego ojciec pił. Tata wydzierał się na niego, łapał go za szyję – opisuje przeszłość swojego ukochanego.
Jej partner robił wszystko, aby jego życie wyglądało inaczej. Był zdolnym uczniem, wygrywał olimpiady, znalazł bardzo dobrą pracę, w której świetnie zarabia. Zapomniał jednak zadbać o własną psychikę. – Jest tak zakompleksionym, zranionym i emocjonalnie rozsypanym człowiekiem, że aż trudno to opisać. Kiedy mówię mu, że jest wyjątkowym facetem, to po prostu mi nie wierzy – wspomina Martyna.
– Po pięciu latach znajomości, po kilku wypitych drinkach, powiedział, że nigdy nie kupił mi kwiatów, bo jego ojciec śmiał się z niego, kiedy wręczał bukiet mamie na imieniny lub z innej okazji. Bardzo mi na nim zależy, ale on nie jest w stanie stworzyć związku, bo boi się, że będą takie same awantury, jak w przypadku jego rodziców – przyznaje rozmówczyni naTemat.
Mężczyzna, którego pokochała Martyna, jest nieufny, uparty, choć potrafi robić bardzo dobre wrażenie w towarzystwie. W ten sposób maskuje to, co naprawdę o sobie myśli. Jest niepewny siebie.
– Kochać DDA, to jak jechać na rowerze bez trzymanki i z zamkniętymi oczami. Bardzo go kocham, mimo że skrzywdził mnie wiele razy i powiedział mi wiele przykrych rzeczy. Cały czas wmawiam sobie jednak, że to nie jego wina, że jest taki. To wina jego ojca alkoholika – dodaje Martyna.
Albo chłód i dystans, albo kochanie na zabój
Dorosłe Dzieci Alkoholików z doświadczeniami z rodzinnego domu radzą sobie zazwyczaj w dwojaki sposób. Niektórzy boją się bliskości. Lęk powstrzymuje ich przed otworzeniem się na drugą osobą i pokazaniem prawdziwych uczuć. Nie wierzą, że dwoje ludzi może naprawdę być swoim wsparciem.
Dystansują się, bo w dzieciństwie napatrzyli się na związek rodziców, w którym dominowały awantury, pretensje i krzyk. Pamiętają tylko cierpienie. Są oczywiście wrażliwymi ludźmi, ale boją się, że kiedy zaufają, nie będę już tak czujni, a ktoś to wykorzysta i po prostu ich skrzywdzi.
Agata: "Jestem towarzyska i otwarta na nowe znajomości, co innego jednak, gdy w grę wchodzi relacja intymna. Poprzeczkę zawiesiłam bardzo wysoko, być może właśnie dlatego, aby nikt nie był w stanie sprostać moim wymaganiom. Żartuję sobie, że moim obiektem westchnień jest zazwyczaj jakiś aktor zza oceanu. Chodzi o to, aby był to ktoś niedostępny. Tak jest łatwiej i bezpieczniej. Boję się, że nie jestem wystarczająco dobra, że w pewnym momencie on odkryje WSZYSTKIE moje wady. Zauważy, że nie jestem dość dobra. Za głupia, za brzydka…"
Weronika: "Nie jestem kochliwa, tak jest bezpieczniej. Wiem też, że mogłabym zranić kogoś bliskiego, kogoś na kim mogłoby mi zależeć. Nie ufam i nie umiem kochać albo po prostu wolę tego nie doświadczać. Oczywiście, to nie tak, że nigdy nie próbowałam stworzyć związku, ale po pierwsze nie umiałam okazywać uczuć. Bardzo troszczyłam się o tę osobę, bardzo mi zależało, ale wciąż budowałam bariery, których mój partner nie mógł pokonać."
Hania: "Wydawało mi się, że mu na mnie nie zależy, że jestem beznadziejna. Wyolbrzymiałam jego zachowania i dostrzegałam w nich tylko niechęć do mnie. Wmawiałam sobie, że może się znudził, że może mu na mnie nie zależy. Przez brak akceptacji siebie wmawiałam mu, że to on na pewno myśli o mnie źle. Chciałam, żeby przyznał się do tego. Zamiast cieszyć się tą relacją, robiłam wszystko, aby ją zniszczyć. Kto by coś takiego wytrzymał."
Usłyszałam, że jestem zimna
Krystyna jest dziś dorosłą kobietą. Pił jej tata. Wiedziała, że jeżeli ojca nie będzie w domu do 14:45, to najprawdopodobniej tego dnia nie wróci wcale. A jeżeli wróci, to na pewno się zataczając. Pamięta, że w takich momentach była pośmiewiskiem na osiedlu. Czuła wstyd i brak wsparcia.
Sądziła, że jej dzieciństwo pełne bólu nie będzie miało znaczenia, kiedy będzie dorosła. Udało jej się zbudować związek. Ma męża i córkę. Nie czuje jednak, że jest to relacja taka, jaka być powinna. W rozmowie z naTemat przyznaje, że nie wie, czy gdyby wiedziała, jak będzie wyglądało jej życie w takim układzie, zdecydowałaby się na małżeństwo.
– Nie wiem, co to jest miłość. Nie wiem, co znaczy słowo kocham. Wydawało mi się, że to kochanie wyraża się czynami np. ugotowaniem obiadu. Bardzo bym chciała pokochać mojego męża, ale nie umiem. Wiem, że on pomoże mi, kiedy mam problem z autem. Mogę na niego liczyć, ale to nie o to chodzi. Naprawdę pragnę dotyku i czułości. On jednak zarzuca mi, że jestem zimna – opowiada Krystyna.
Kobieta nie wie, jak okazywać uczucia. Z mężem nigdy nie trzymali się za ręce. On nigdy nie zaprosił jej na randkę. Dlatego w jej głowie rodzą się pytania, czy może to ona na to pozwoliła, czy zgodziła się na to, bo ten mężczyzna był jedynym, który zwrócił na nią uwagę.
– Moje poczucie wartości jest poniżej dna i mułu. Nigdy nie uważałam siebie za ładną i mądrą. Nigdy nie dostałam takiego znaku od otoczenia. Uczę się siebie kochać. Choć wydaje mi się, że na miłość innych muszę zasłużyć, muszę ciągle o nią zabiegać. Staram się być perfekcyjna, żeby ktoś nie uznał, że jestem beznadziejna lub nic niewarta – dzieli się swoimi emocjami nasza rozmówczyni.
Była zazdrość, było wyzywanie się, były wrzaski
Miejsca na przeciwnym biegunie zajmują ci, którzy kochają aż zanadto. Dziecko, które dorasta w rodzinie alkoholików, nie dostaje wystarczająco dużo uwagi, właściwie bardzo często nie dostaje jej w ogóle. Trudno także mówić o prawidłowym wzorcu miłości. Te braki część DDA chce wyrównać w dorosłym życiu. Chce być akceptowany.
Takie osoby bardzo często chcą, aby partner poświęcał im cały swój czas, aby był bardzo zaangażowany. Partner takiej osoby zwyczajnie może nie być w stanie spełnić tych wymagań. Miłość absolutna, jakiej oczekują DDA, może być czymś toksycznym. Może być też uzależnieniem od drugiej osoby.
Tu pojawia się zazdrość, a nawet zaborczość. Jeżeli ukochany DDA nie wykazuje w danej chwili takiego zainteresowania, jakiego się od niego oczekuje, w głowie Dorosłego Dziecka Alkoholika tworzy to obrazy, które przypominają mu o samotności. DDA bywają nadwrażliwi, ponieważ są niedowartościowani. Jeśli w związku coś dzieje się nie tak, to taka osoba najczęściej obwinia za to siebie. Boi się, że przestanie być kochana.
– Mój mąż był zazdrosny i zaborczy. To nie była miłość, ale potrzeba posiadania. Chciał, żebym była jego własnością. Miałam dopasować się do jego wyobrażeń o związku. On naprawdę był cholernie zazdrosny. Spokój był, dopóki rodziłam dzieci i nie mogłam bywać na imprezach. Kiedy stwierdziłam, że chcę czegoś innego, że chcę żyć też dla siebie, on poczuł się oszukany. Jego matka całe życie poświęcała się ojcu i tego samego oczekiwał ode mnie – o swojej relacji z mężem, który dorastał w dysfunkcyjnej rodzinie, zgodziła się także opowiedzieć Maria.
Partnerowi Marii przeszkadzało nie tylko to, że kobieta z kimś rozmawia, ale nawet to, że się uśmiecha. Ta historia jest jednak bardziej skomplikowana. Maria także jest DDA. Tak zdarza się często. Dorosłe Dzieci Alkoholików często powielają schematy, wybierają kogoś, kto jest podobny do ich rodziców.
– To, co działo się w domu, rzutuje na wszystko. Nie masz poprawnych wzorców wyniesionych z domu. Znasz tylko wrzaski, uległość, zmienianie się rodzica z ofiary w agresora i odwrotnie. Później kopiujesz takie zachowania. Wyniosłam z domu to, co tam zobaczyłam. Była zazdrość, wyzywanie się. Też jestem cholerykiem. To także przyczyniło się do rozpadu mojego małżeństwa. Nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać – wspomina Maria.
Kobieta była na terapii. Wie, że jest w stanie ułożyć sobie życie i naprawdę kogoś pokochać. Podstawą jest jednak pewna zasada: "Chcieć muszą obydwie strony". – Obydwoje byliśmy z rodzin dysfunkcyjnych, ale nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, tylko skakaliśmy sobie do oczu. "Ty mnie nie doceniasz! Ty mnie nie szanujesz!", bardzo ciężko było nam się dogadać. On twierdził, że nie poświęcam mu czasu i że jestem egoistką. Dziś to rozumiem, w głowie miał cały czas obraz swojej matki – dodaje rozmówczyni naTemat.
Maria na terapii przekonała się też, że większość problemów Dorosłych Dzieci Alkoholików wynika z tego, że są to najczęściej osoby niedowartościowane. – Dzieci alkoholików bardzo szybko dorastają. Pijący ojciec nie jest w żaden sposób rodzicem. Dziecko staje się rodzicem ojca. Do tego dochodzi jeszcze matka biegająca za chlającym mężem albo siedząca i rozpaczająca nad sobą – podkreśla Maria, która nadal uczy się ufać.
Może jeszcze spróbujemy, może jednak się uda
Kiedy zaczynam rozmowę z Iwoną i pytam ją, czy jest w związku z Dorosłym Dzieckiem Alkoholika, odpowiada krótko: "Jeszcze tak". Wie, że powinna skończyć tę relację, ale nadal nie potrafi. Gdzieś w środku cały czas ma nadzieję, że uda się go zmienić.
Iwona pokochała DDA, który tak powielał schematy, że sam zaczął pić. Są razem od 15 lat. Na początku ich związku wszystko układało się rewelacyjnie. Wszystko zmieniło się, kiedy w jego rodzinie znowu zaczęły piętrzyć się problemy. Wtedy właśnie mężczyzna sięgnął po alkohol. Rozpił się, a ona wpadła w depresję.
– Najgorsza jest świadomość, że nie można liczyć na taką osobę. Jedna wielka niewiadoma. Powiela schematy, ale to ignoruje. Nie chce tego widzieć, nie chce z tym nic zrobić. Jednocześnie cały czas przypomina, ile krzywdy mu wyrządziła dysfunkcja jego rodziny – opowiada kobieta.
Iwona naprawianie swojej rodziny także postanowiła rozpocząć od siebie. Poszła na terapię. Wiedziała, że jeżeli nie pomoże sobie, to nie pomoże nikomu. Wyprowadziła się od partnera i nabrała dystansu. Jednak nie na tyle, aby całkowicie zrezygnować z tej relacji.
– Można powiedzieć, że nadal jesteśmy razem. Wciąż mam nadzieję, że nam się uda, że on się pozbiera. Niestety widzę także, że szanse na to są nikłe. Kocham go. Dawałam z siebie wszystko. Może jeszcze spróbujemy, może jeszcze spędzimy razem święta... Na moje nieszczęście on jest bardzo czarującą osobą. Ma charyzmę i jest przystojny. Wszystko jest z nim dobrze, poza tym, że jest z nim bardzo źle. Nie ma w nim woli zmiany – kończy Iwona.
Boję się pokazać, że mi zależy
Czy w takim razie związek z DDA jest możliwy? Czy możliwe jest, aby ludzie tworzący taką relację byli szczęśliwi? Tak. To może być jednak bardzo trudne zadanie, wymagające poświęceń. Nie jest łatwo dotrzeć do osoby, która gdzieś w głębi czuje się skrzywdzona, gorsza i nic niewarta.
Czasami warto jednak zaryzykować i walczyć. Poznać mechanizmy, które pozwolą stworzyć pełnowartościową relację. W tym powinien pomóc terapeuta. Skrywane przez lata emocje nie wyparują nagle, gdy na horyzoncie pojawi się, ktoś, kto jest w stanie pokochać człowieka, który uważa, że nie jest wart miłości. Człowieka, który uważa, że miłość sprawia ból, choć tak naprawdę pragnie bliskości i bezpieczeństwa.
Reakcje obronne DDA mogą być trudne do zniesienia dla osoby, która mimo wszystko chce przebić się przez ten mur. Obojętność, dystans, strach przed okazaniem uczuć lub nadmierna uczuciowość, to tak naprawdę lęk przed odrzuceniem.