Słowa premiera Morawieckiego o "przyjacielu Joachimie", który swojemu dziecku przywozi z Brukseli maślane ciasteczka, wywołały kpiny z ministra spraw wewnętrznych administracji. O ciasteczkach wspomniał na Twitterze poseł PO Sławomir Nitras, pytając szef MSWiA o program, z którym idzie do wyborów do PE. Odpowiedź nawiązuje do innych kulinarnych wątków z weekendu.
"Pan Joachim Brudziński 3 dni o ciasteczkach dla dzieci. Zamiast narzekać na jakość zachodnich mógłbyś po prostu kupować polskie. Najwyższy czas dorosnąć i odpowiedzieć, po co idziesz do Brukseli. Poza pieniędzmi i ciasteczkami dla dzieci. Jaki program?" – napisał na Twitterze poseł PO, odnosząc się do poniedziałkowej konferencji prasowej, która zainaugurowała trasę wyborczego busa, który ma promować szefa MSWiA jako kandydata w wyborach do europarlamentu.
Właśnie przy tej okazji po zapowiedziach i krótkich informacjach technicznych Brudziński został zapytany o słynne już ciasteczka i przywożenie ich aż ze stolicy Belgii. Minister usprawiedliwił się tym, że większość ludzi, którzy odwiedzają zachód Europy, przywozi swoim pociechom tamtejsze słodkości. Potem zgrabnie przeszedł do tematu podwójnej jakości z pozoru identycznych produktów z zachodniej Europy oraz tych przeznaczonych na rynek środkowo-europejski.
Natomiast już internetowa odpowiedź na zaczepkę Nitrasa była krótka. "Sławku, zjedz banana" – napisał szef MSWiA.
Było to odniesienie do "afery bananowej", która wybuchła po zdjęciu prac dwóch artystek z wystawy w Muzeum narodowym w Warszawie.
Przypomnijmy, PiS na początek kampanii do PE "na warsztat" wzięło właśnie kwestię podwójnej jakości produktów w obrębie Unii Europejskiej. Walkę z tym zapowiedzieli politycy tej partii, zachęcając przy tym do głosowania na nich.