Warszawskie Aktywistki Wolnościowe tłumaczą, dlaczego przeprowadziły w Płocku akcję z Matką Boską Równościową. W liście przekazanym redakcji naTemat piszą, że tęczowa Maryja, którą nakleiły na mury i chodniki w okolicy świątyni św. Dominika, ma być wyrazem sprzeciwu wobec stygmatyzacji ludzi nieheteronormatywnych przez kler. "Liczymy się z tym, że zmobilizowana przez ministra Brudzińskiego policja nas odnajdzie" – piszą kobiety.
W pięcioakapitowym liście aktywistki przypominają o tym, że z okazji świąt księża płockiej parafii stworzyli grób pański, w którym zrównali orientację seksualną z przestępczością. Zdaniem aktywistek hierarchowie pod rękę z politykami partii rządzącej "szukają i ścigają wyimaginowanego wroga wśród obywateli".
"Nie zgadzamy się na indoktrynowanie w kierunku nienawiści i segregacji. Sposób, w jaki księża katoliccy przedstawiają i tłumaczą świat, nie jest wewnętrzną sprawą kościoła, gdy dotyczy i dotyka nie tylko jego wyznawców. To, co się stało w płockim kościele nie jest też wewnętrzną sprawą Płocka, bo dzieje się w Polsce i na nią promieniuje. Choć nie mieszkamy w tym mieście, mamy prawo zajmować stanowisko i podejmować akcje również na tym terenie" – piszą kobiety.
Pod koniec listu zaznaczają, że dochodzą do nich informacje o obelgach i szykanach skierowanych wobec mieszkanek i mieszkańców Płocka, którym przypisywana jest odpowiedzialność za akcję z tęczową Maryją. "To błędny adres. Tych, którzy nie godzą się na tak karygodne postępowanie kleru jest więcej niż wzięta na celownik garstka. Liczymy się z tym, że zmobilizowana przez ministra Brudzińskiego policja niebawem nas odnajdzie, nie ukrywamy się zresztą przesadnie" – zaznaczają aktywistki.
Podczas przekazywania listu redakcji naTemat kobiety zaznaczyły, że ich celem nie była obraza uczuć religijnych, bo tęcza nie uwłacza Maryi. – Są wśród nas katoliczki. To nasze uczucia religijne są obrażane: przez homofobię kleru – powiedziała w rozmowie z naTemat jedna z aktywistek. Podkreśliła, że wizerunek Matki Boskiej Równościowej pojawia się w okolicach świątyń już od kilku miesięcy, zwłaszcza przy okazji protestów przeciw przestępczości seksualnej kleru.