Opozycja stara się jak może, by powiązania Michała Tuska z właścicielem Amber Gold wykorzystać przeciwko premierowi. Eksperci są jednak zgodni, że "Michał Tusk Gate" nie zagraża Tuskowi seniorowi. – Donald Tusk i Platforma Obywatelska mogą pozwolić sobie na więcej. Afera z synem nie jest czymś, co mogłoby obalić jakiegokolwiek polityka – mówią.
Lista zarzutów wobec Michała Tuska robi się coraz dłuższa. Najpierw on sam przyznał, że pracował dla upadającej linii lotniczej OLT Express, której właścicielem była spółka Amber Gold (dziś rozwiązana). Teraz światło dzienne ujrzały kolejne informacje, m.in o tym, że Tusk junior miał ujawniać OLT tajemnice handlowe gdańskiego lotniska (czemu zaprzeczył) i że był zatrudniony w tej firmie zanim zakończył współpracę z trójmiejską "Gazetą Wyborczą" (przygotowywał pytania do wywiadu z dyrektorem OLT i sam sobie na nie odpowiadał).
Aferę z młodym Tuskiem w roli głównej za wszelką cenę stara się politycznie wykorzystać opozycja. Chce wywołać skojarzenie, że "Amber Gold Gate" to w gruncie rzeczy "Tusk Gate". Ale czy rzeczywiście wybryk syna może zaszkodzić premierowi Tuskowi?
Premierowi wolno więcej
Dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego jest przekonany, że nie ma o tym mowy. – Trzeba mieć świadomość, że rola Michała Tuska w całej sprawie Amber Gold jest drugorzędna. Co oczywiście nie oznacza, że pozycję premiera wzmocni. Gdyby w najbliższych miesiącach zdarzyło się coś poważniejszego, afera z młodym Tuskiem będzie do premiera wracać – mówi w rozmowie z naTemat.
Zdaniem dr Rafała Chwedoruka, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, "czymś poważniejszym" może być kryzys finansowy, który jesienią uderzy w rząd PO-PSl. – Historia z synem może stać się wtedy pewnego rodzaju symbolem. Może przyczynić się do tego, że wyborcy, którzy letnimi uczuciami darzą Platformę, odejdą od niej – podkreśla Chwedoruk.
Zgadza się jednak z dr. Flisem, że krytyka Tuska juniora to zbyt mały kaliber, by zagrozić Tuskowi seniorowi. – Przewaga PO nad całą resztą powoduje, że premier może pozwolić sobie na nieco więcej – podkreśla.
Prezent od losu dla opozycji
Eksperci zgadzają się też co do tego, że w sezonie ogórkowym zamieszanie wokół Michała Tuska jest doskonałym paliwem dla opozycji. - Z punktu widzenia opozycyjnych partii nie opłaca się atakować innych polityków PO poza premierem. Dostają więc prezent od losu sprowadzający się do tego, że w ogóle można dyskutować o czymś, co związane jest z Donaldem Tuskiem - mówi dr Rafał Chwedoruk.
Dyskusja już się rozpoczęła. Zbigniew Kuźmiuk z PiS napisał wczoraj na blogu: "Ciekawe jest to, że firma Amber Gold mająca swoją główną siedzibę w Gdańsku od wielu miesięcy jest głównym sponsorem przedsięwzięć kulturalnych, sportowych i wszelkich innych prezydenta Adamowicza z Platformy, a także wyłożyła kilka milionów złotych na realizację filmu Wajdy o Wałęsie. Wygląda więc na to, że do tej pory Amber Gold miała możnych protektorów".
"Gazeta Polska Codziennie" w swoim okładkowym tekście wprost pisze zaś o "współpracy syna premiera z oszustem".
– Sprawa z Michałem Tuskiem jest wykorzystywana nie tylko przez opozycję, ale także przez Amber Gold. Szefowie firmy rozprawiając o kontaktach z synem premiera bez żadnych skrupułów próbują odciągnąć uwagę od swoich interesów – dodaje dr Jarosław Flis.
Niepokorny syn przekleństwem ojca polityka
Sytuacja z Michałem Tuskiem to nie pierwszy raz, kiedy syn sprawia problemy ojcu politykowi. Piotr Gursztyn na łamach "Uważam Rze" przypomina, że podobny kłopot mieli Leszek Miller i Lech Wałęsa. Obaj musieli zmierzyć się z oskarżeniami wymierzonymi w synów.
– Relacje polityków z pierwszej linii ze swoimi dziećmi zawsze są problemem. Jak się za bardzo z nimi solidaryzują, pojawia się zarzut o nepotyzm. Jak podkreślają niezależność, też jest źle. A przecież trudno się spodziewać, by premier publicznie bronił swojego syna albo go atakował – podsumowuje Flis.
Historia z synem może stać się wtedy pewnego rodzaju symbolem. Może przyczynić się do tego, że wyborcy, którzy letnimi uczuciami darzą Platformę, odejdą od niej.