
Można powiedzieć, że Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy odrzucając apelację Caster Semenyi podjął przełomową decyzję. Od 8 maja wszystkie biegaczki z nadmiarem męskich hormonów będą musiały obniżyć ich poziom farmakologicznie. Albo dostosują się do reguł, albo nie będą mogły startować jako kobiety.
REKLAMA
Urodziła się kobietą, czuje się być kobietą i przedstawia się jako kobieta. Jednak oprócz męskich rysów twarzy Caster Semenyi ma też zdecydowanie za wysoki, jak na kobietę, poziom testosteronu, oraz – co najbardziej bolało jej rywalki – niemal męską siłę i wytrzymałość. Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych nakazało takim zawodniczkom, jak Semenya, farmakologiczne zbijanie podwyższonego poziomu testosteronu.
Ta jednak złożyła apelację, dowodząc, że bezsprzecznie jest kobietą. Zapowiedziała walkę o swoje prawo do rywalizacji na arenie międzynarodowej bez niepotrzebnej interwencji medycznej. Sprawą zajął się Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu.
Okazuje się, że apelacja Semenyi została odrzucona. To przełomowa decyzja w świecie sportu. Oznacza, że już od 8 maja wszystkie biegaczki startujące w zawodach na dystansach od 400 metrów do jednej mili będą musiały wybierać: albo farmakologicznie obniżą poziom testosteronu, albo zmienią dystans, w jakim chcą się specjalizować.
Decyzja ma związek z wynikami badań, w których stwierdzono, iż zawodniczki z zaburzeniami płci mają przewagę właśnie na wyżej wymienionych dystansach. W przypadku sprintów i biegów długodystansowych tej przewagi nie stwierdzono i te dyscypliny pozostają bez zmian.
źródło: sport.pl
