Robert Biedroń zaapelował na Jasnej Górze o rozdział państwa od Kościoła. Powiedział, że politycy zbyt często kierują się w Polsce Biblią, a zbyt rzadko konstytucją.
Robert Biedroń zaapelował na Jasnej Górze o rozdział państwa od Kościoła. Powiedział, że politycy zbyt często kierują się w Polsce Biblią, a zbyt rzadko konstytucją. Fot. Facebook / Wiosna

Robert Biedroń wystąpił wraz z innymi działaczami Wiosny u stóp klasztoru na Jasnej Górze. Lider partii po raz kolejny zaapelował o rozdział państwa od Kościoła. Powołał się przy tym na Konstytucję RP, a konkretnie na artykuł 25. ustawy zasadniczej.

REKLAMA
Biedroń przypomniał, że w artykule 25. konstytucji "umówiliśmy się na bezstronność państwa w tych kwestiach". – Umówiliśmy się na sytuację, w której kościoły szanują swoją autonomię od państwa. Ta autonomia jest zachowana i jest świętością – tłumaczył lider Wiosny.
Zdaniem Biedronia w Polsce zbyt często widzi się polityków klęczących na Jasnej Górze przed księżmi, a zbyt rzadko widać ich wśród Polek i Polaków, wśród zwykłych ludzi.
– Mam wrażenie, że zbyt często kierują się Biblią, a zbyt rzadko Konstytucją RP – mówił. Zdaniem Biedronia dziś stoimy przez dylematem przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Konstytucja gwarantuje - jak podkreślał - autonomię i bezstronność, wobec wszystkich kościołów.
Lider Wiosny w pewnym momencie pokazał i Biblię, i Konstytucję, stając zdecydowanie po stronie tej drugiej. Wyraził pogląd, że politycy dotychczasowych rządów kierowali się w swoich działaniach właśnie najważniejszą księgą Kościoła.
Robert Biedroń podnosi temat rozdziału właściwie od konwencji założycielskiej swojej partii Wiosna. Ostatnio wykpił na Twitterze zdjęcie, na którym widać policjantów modlących się podczas Drogi Krzyżowej.
Lider Wiosny zapowiedział, że jeśli jego partia wygra wybory, takie obrazki znikną z nadwiślańskiego krajobrazu. Po tym ataku na wolność wyznania Biedroń nie znalazł wielu sojuszników, za to uderzyła w niego fala krytyki.