"Szkoda mi tych pracowników, pokazują się przy nim i jeszcze nie wiedzą, jak ciężko im będzie później znaleźć jakąkolwiek pracę" - stwierdziła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" była wspólniczka szefa Amber Gold Marcina Plichty. O to, czy rzeczywiście pracownicy Amber Gold będą mieli problem ze znalezieniem kolejnej pracy, pytamy Dominikę Staniewicz, ekspertkę ds. rynku pracy Business Centre Club.
Wraz z likwidacją spółki Amber Gold pracę straciło około 500 pracowników tej firmy zatrudnionych w oddziałach i punktach obsługi klienta. Trudno ocenić, ilu z nich miało świadomość, że Amber Gold oszukuje swoich klientów obiecując kilkunastoprocentowy zysk z inwestycji w złoto. Jaka będziesz ich przyszłość? Czy praca w spółce Marcina Plichty nie przeszkodzi im w znalezieniu kolejnej pracy? Zdaniem byłej wspólniczki szefa Amber Gold, która założyła z nim słynną Multikasę, interesy z Plichtą to "wilczy bilet" na rynku pracy.
Co dla przyszłości zawodowej pracowników Amber Gold oznacza likwidacja tej spółki w atmosferze oskarżeń o oszustwa? Dostaną "wilczy bilet" na rynku pracy?
Dominika Staniewicz: Menadżerowie na pewno tak, bo musimy założyć, że wiedzieli, nad czym pracowali i byli świadomi, co robili. Nie sądzę, żeby to wpłynęło na szeregowych pracowników. Nie dostaną wilczego biletu, bo bardziej budzą współczucie niż niechęć. Wątpię, żeby ze względu na pracę w Amber Gold mieli problemy w znalezieniu kolejnego zatrudnienia. Przecież oni też zostali oszukani, dzisiaj nie wiedzą nawet, czy dostaną wynagrodzenia.
Potencjalni pracodawcy nie zwrócą uwagi na to, że ktoś wcześniej wybrał pracę w tak podejrzanej firmie?
Musielibyśmy założyć, że Polacy, a więc także pracownicy, są świadomym narodem, a to jest stwierdzenie bardzo na wyrost. Jeśli jesteśmy w stanie podpisać umowę, w przypadku której przewidziane zyski są mało realne, zazwyczaj nie jesteśmy też w stanie sprawdzać pracodawców.
Myśli pani, że pracownicy Amber Gold nie wiedzieli, gdzie pracują, skoro przynajmniej od dwóch lat głośno mówiło się o tym, że to piramida finansowa?
Przecież ta firma miała świetny PR. To właśnie oni tłumaczyli wszystkim i pewnie byli o tym przekonani, że nagonka na Amber Gold spowodowana jest tym, że spółka stała się niewygodna dla wielkich banków. Jeśli mieli świadomość, jak jest naprawdę, to źle o nich świadczy. Ale to raczej nie oni, a pracownicy zarządzający będą mieli utrudnione życie na rynku pracy. W firmach, które dbają o wizerunek i renomę, nie znajdą sobie miejsca.